wyświetleń

Info

1. Trafiłeś/ Trafiłaś na bloga o tematyce romans/komedia/horror 2. Opowiadanie jest w 100% wytworem mojej wyobraźni i nie opiera się na żadnym anime 3. Spam zostawiaj w zakładce "Spam" 4. Notki będą dodawane w nieregularnych odstępach czasowych za co przepraszam 5. Na blogu pojawią się sceny o zabarwieniu erotycznym, yaoi, yuri, wulgarnym oraz przemocy 6. Słowa oraz myśli napisane np : " O czym on sobie myśli?" będą oznaczały iż te wypowiedzi są wypowiedziane w języku polskim 7. Nie wolno kopiować bez mojej zgody oraz zastrzegam sobie prawa autorskie. 8. Czytasz, komentujesz, motywujesz!

wtorek, 16 września 2014

One-shot " Heartbreaker"



Szłam spokojnie chodnikiem, schowałam dłonie do kieszeni, wsłuchując się w słowa Amy Lee. Miałam przewieszoną torbę na ramieniu, w której znajdował się mój szkicownik. Tak lubię rysować i co z tego? Nie patrzyłam na mijających mnie ludzi, chciałam jak najszybciej pojawić się w domu, aby później wyjść na trening. Uwielbiam walczyć i chyba jestem jedyną dziewczyną z okolicy, która nie interesuje się chłopakami, ciuchami czy makijażem, co dziwi moich rodziców jak i przyjaciółki, które co prawda też walczą, ale są bardziej dziewczęce lub raczej kobiece niż ja. Stanęłam na czerwonym świetle i patrząc w przestrzeń nie zważałam na innych. Teraz byłam ja i słowa piosenki, które zabrały mnie w inny, niesamowity świat, tak dobrze znany a jednak za każdym razem tajemniczy. Poczułam wibrację w kieszeni spodni, które postanowiłam zignorować, jednak z każdą sekundą się nasilały, wyrywając mnie z wcześniejszego stanu w jakim byłam. Wściekła wyjęłam samsunga, spoglądając na wyświetlacz. Dzwoniła Aiko. Odebrałam.
- Long lost words whisper slowly to me, still can't find what keeps me here. When all this time I've been so hollow inside I know you're still there...
- Haunted, zgadza się?
- Dokładnie. Co tam?
- Informuję iż dzisiejszy trening judo został odwołany.
- Czyli po jakiego chuja ja się do chaty śpieszę?
- Mnie nie pytaj. Wybieramy się z dziewczynami na wyścig motorowy o 20, idziesz POPATRZEĆ?- specjalnie zaakcentowała ostatnie słowo. Zaśmiałam się, przewracając oczami.
- No dobra... Ech. Powiedz czemu nie mogę?
- Bo masz być w końcu kobieca!
- Dobra, dobra.... Gdzie się spotykamy?- spytałam, ruszając na drugą stronę. Jakieś dzieciaki przebiegły ganiając się, co wywołało nikły uśmiech na mojej twarzy.
- Pod moim domem, o 19.- usłyszałam drugi głos, zapewne jej chłopaka.
- Spoko. Goodbye.- powiedziałam rozłączając się i powracając do słuchania przerwanej piosenki. Czyli jednak nie będę miała co robić przez, jakieś pięć godzin. Świetnie, po prostu marzę aby siedzieć w domu i wysłuchiwać biadoleń kuzynki o tym jakiego tym razem chłopaka zaliczyła. Rzygać mi się od tego chce. Więc aby nie słuchać tych biadoleń, zwolniłam kroku. Już nigdzie mi się nie śpieszy, więc po co mam marnować siłę. Nagle dostałam sms od chłopaka Aiko. Reo " Hej mikrus bierzesz udział w wyścigu?" Ja " Nie, twa dziewica mi zabrania ;)" Reo " To trochę szkoda. No, ale cóż... Dobra krasnal narka ;*" Ja " Nie nazywaj mnie krasnalem konusie!". Lekko wkurzona schowałam telefon, nie wiedząc co się za chwilę wydarzy. Jakiś facet przejechał na motorze przejście dla pieszych, potrącając mnie przy tym tak iż moja głowa znajdowała się na jezdni. Słuchawki wypadły z mych uszu a zamiast muzyki słyszałam pisk opon zbliżającego się samochodu. Uderzyła adrenalina. Stanęłam na rękach, a kiedy ujrzałam maskę samochodu skoczyłam na niego, wyprostowując się. Niestety po chwili z niego zleciałam , a moja twarz znów spotkała się z asfaltem. Kierowca wysiadł z samochodu a jakiś przechodni gdzieś dzwonił. Chyba na pogotowie. Słyszałam szum. Kierowca przewrócił mnie na plecy, widziałam jak przez mgłę jego twarz. Nie rozumiałam co do mnie mówi, w głowie i uszach szumiała krew. Nie czułam swojego ciała, jedynie przyjemne mrowienie. Powoli powieki zasłaniały mi resztki widoku, jednak ktoś mną potrząsnął. Po chwili czułam jak mnie podnoszą, przewożą i znów podnoszą. Ktoś chwycił mnie za dłoń, chyba coś do mnie mówił, lecz niestety nie wiem co. Czy to mój koniec? To tak zakończy się moje siedemnastoletnie , nieznające prawdziwej wolności i smaku życie? I to przez jednego wariata. Sama nie jestem święta, złamałam wiele zakazów rodziców, ale nigdy nie zrobiłabym czegoś tak lekkomyślnego. Nawet podczas wyścigu! Ale... Ale... To chyba... Mój koniec..... Ciemność otacza mnie dookoła. Czy to oznacza iż umarłam? Gdzie jestem? Co się ze mną stało? Poczułam ból głowy, w okolicy lewej skroni. Gdybym umarła nie powinnam nic czuć. Zmusiłam się do otworzenia powiek. Lekkie przebłyski światła, nim nie uderzyło we mnie całą swoją siłą i blaskiem. Ujrzałam anioła. Jego rude kosmyki włosów okalały zmartwioną twarz a w jego zielonych oczach widziałam tajemniczość samej osoby. Uniosłam ostrożnie i z trudem dłoń do twarzy.
- Jak się nazywasz?- usłyszałam trochę niedosłyszalnie jego pytanie. Słuch jeszcze nie wrócił do normy. Chciałam się odezwać, jednak nie mogłam. Po prostu zaschło mi w gardle. Chyba zrozumiał, bo pomógł mi usiąść. A następnie podał mi kubek z wodą. Przysunął mi kubek do ust, przechylając i po chwili czułam na ustach i w gardle cudowną ciecz. Łapczywie piłam, o mało co się nie zakrztusiłam, lecz w ostatniej chwili odsunął od moich ust kubek, klepiąc delikatnie po plecach.
- Ania... Karp...- wychrypiałam, przyglądając się mu uważnie. Pisał coś na jakieś kartce, nie patrząc na mnie.
- Ile masz lat?
- 17, a ty?- spróbowałam o własnych siłach poprawić się na łóżku. Przynajmniej głos nie miał już tego zająknięcia, tylko dalej chrypkę, ale to pikuś. Zaśmiał się i muszę przyznać iż jego śmiech jest uroczy, a zwłaszcza widok jego twarzy, kiedy się uśmiecha.
- Prawie 20. Gdzie mieszkasz?- tym razem zadając to pytanie spojrzał na mnie.
- Na ulicy Hoshiro 23, dom numer 15.- lekko się uśmiechnęłam co zapewne wyglądało jak grymas bo się zaśmiał, zapisując znów coś na kartce. Później zadał jeszcze parę pytań a kiedy spytałam czy mogę już wyjść, pozwolono mi. Na szczęście anioł mi pomógł wyjść i odprowadził na najbliższy przystanek autobusowy. Jak się okazało nazywa się Zenki i jest studentem medycyny. Chwilę rozmawialiśmy nim nie nadjechał mój pojazd, wsiadłam i gdy zajęłam jakieś miejsce, pomachałam mu na do widzenia. Odmachał mi, posyłając czarujący uśmiech nim nie ruszyliśmy. Mój wzrok mimowolnie za nim podążał nim na zawsze nie straciłam go z oczu. Westchnęłam. Chyba się zakochałam i to w nieznanym mi facecie! Ale może to tylko takie chwilowe zauroczenie spowodowane przez ten wypadek? O cholera! A co ja powiem rodzicom i znajomym?! Czułam jak rękę przeszywa ból, głowa zaczęła mi pulsować. Szybko wzięłam kilka spokojnych i głębokich wdechów i wydechów, otworzyłam torbę wyjmując z niej butelkę z wodą oraz tabletki, które dostałam od Zenkiego nim nie opuściłam szpitala. Szybko wywaliłam je na chorą dłoń i połknęłam na raz. Nawet nie patrzyłam ile ich wypadło, puki co mało mnie to interesowało. Zawsze tak robię, gdy mam jakiś wypadek, a to się często zdarza. Wiem! Wypadek! Rodzicom powiem iż kiedy wracałam z treningu wdałam się w bójkę a kumpelą iż miałam drobny wypadek na rowerze. Znalazłam w torbie telefon, który na moje nieszczęście był rozwalony, tak samo jak słuchawki. No po prostu świetnie! Mam nadzieje iż spotkam tego debila, który mnie tak urządził na dzisiejszym wyścigu. Z wielką radością mu się odwdzięczę i to z nawiązką. Z zamyśleń wyrwało mnie zatrzymanie autobusu. Byłam już na swoim przystanku. Powiedziałam do widzenia wychodząc i udałam się w stronę domu. Jak się okazało nie było samochodu rodziców, więc mogę mieć szczęście. Bo jeśli jest tylko Elena to jeszcze ujdzie. I tak nie wraca na mnie uwagi więc, nie ma się co martwić. Wyciągnęłam klucze, które wsadziłam do zamka, chwilę się nimi bawiłam nim nie otworzyłam drzwi i nie weszłam do środka. Spojrzałam na buty. Kapcie rodziców, buty Eleny, moje i... Chwila do kogo należą te ostatnie? Tylko mi nie mówcie iż znowu przyprowadziła do domu jakiegoś lalusia! No błagam! Nawet nie zdjęłam butów tylko ruszyłam biegiem na górę do siebie. Nie myliłam się. Była z jakimś gogusiem i to w moim pokoju! Przysięgam iż rozszarpię ich na strzępy. Oparłam się o framugę, gruchające gołąbeczki nie usłyszały jak otwieram drzwi. Kaszlnęłam i dopiero spojrzeli w moją stronę. Odskoczyli od siebie. Posłałam im mordercze spojrzenie.
- Ty wypierdalaj z mojego domu.- wskazałam na blondyna, który z pośpiechem zniknął z moich oczu.- A ty, masz przejebane! Kurwa kto ci pozwolił przyprowadzać facetów do domu?! Mniejsza już, że do domu, ale do MOJEGO pokoju?! Kurwa masz swój! A teraz wypierdalaj z stąd. Masz swój pokój i nie radze ci tu więcej wchodzić bez mojej zgody. Jasne?- spojrzałam na nią stanowczo. Fakt może i jest starsza o te dwa lata, ale to ja jestem bardziej dojrzalsza od niej. Nic nie powiedziała tylko z uniesioną dumnie głową wyszła. Zamknęłam za nią drzwi na klucz. Przejechałam lewą dłonią po włosach, spoglądając na zegarek. Na szczęście w szpitalu byłam tylko dwie godziny, więc w trzy godziny się wyrobię. Rzuciłam torbę na łóżko, podchodząc do biurka. Zaczęłam otwierać różne szuflady, aż znalazłam mój stary telefon. Podłączyłam go pod ładowarkę, przekładając do niego kartę sim. Powoli zaczęłam rozpinać koszulę, która wylądowała na podłodze. Buty zdjęłam dopiero przed wejściem do mojej łazienki, w której także zamknęłam się na klucz. Rozpuściłam włosy, podchodząc do lustra. Widziałam na swoich ramionach zadrapania, ale tylko na ramionach. Podążyłam wzrokiem do góry, spojrzeć na twarz. Rozcięta warga, oraz lewa skroń, na której widniały świeżę szwy. Na szczęście, żadnych siniaków. Szczerze mówiąc to nie pamiętam kiedy miałam jakiegoś siniaka.... Mniejsza. Z trudem rozpięłam spodnie, nadepnęłam stopą na nogawkę, a drugą nogą zaczęłam wychodzić z materiału, powtórzyłam tę czynność i już po chwili stałam w samej bieliźnie. Zastanawiałam się co zrobić z tym usztywnieniem na prawej dłoni, w końcu je zdjęłam, ale tylko do kąpieli. Szybko rozpięłam stanik i sunęłam majtki. Spojrzałam przelotnie na swoje odbicie w lustrze i ruszyłam pod kabinę prysznicową. Odkręciłam wodę, która po chwili uderzyła z wielką siłą o moje ciało. Oparłam się plecami o szybę, unosząc głowę w stronę "wodospadu". Otworzyłam usta, pozwalając wodzie dostać się do środka. Językiem oblizałam wargi, tak jakbym kusiła wodę aby mocniej leciała. Jednak nie mogłam tak stać i tylko patrzeć na krople wody. Sięgnęłam po żel pod prysznic o zapachu lawendy i szybkimi ruchami wtarłam go w ciało. Po chwili u moich stup zrobiła się piana. Nie czekając na nic pochwyciłam szampon o zapachu arbuza i tym razem powolnymi, łagodnymi ruchami wtarłam go we włosy. Nie wiem może spędziłam na myciu głowy dziesięć minut, może piętnaście. Nie wiem, ale ta czynność mnie odpręża i pozwala się uspokoić.... Dochodziła 19 a mnie dalej nie było na umówionym miejscu spotkania. Zadzwoniłam więc do Amu, która na moje szczęście odebrała po drugim sygnale.
- Cześć Am! Słuchaj trochę się spóźnię, więc nie czekajcie na mnie, tylko wyślijcie mi miejsce gdzie ma się odbyć ten wyścig. Ok? No to pa!- rozłączyłam się nie dając jej dojść do żadnego słowa. Znając ją zapewne na mnie teraz bluzgała, ale mniejsza z tym. Ważne iż po chwili otrzymałam wiadomość z adresem. Uśmiechnęłam się, wybiegając z trudem z domu. Ruszyłam w stronę garażu, a tam od razu podeszłam do swojej kochanej maszynki. Przez chwilę przyglądałam jej się w ciszy, a potem podeszłam bliżej. Chwyciłam za kask, który od razu założyłam, zapięłam pod szyję skórzaną kurtkę, wsiadłam na niego i od razu zapaliłam. Do uszu doszedł przyjemny dźwięk warkotu silnika oraz zapach spalin. Nie minęły nawet pięć sekund a już mknęłam po ulicy. Nie zważałam na ból w prawym nadgarstku, po prostu jechałam przed siebie.... Na miejscu byłam po piętnastu minutach. Z piskiem opon zatrzymałam się tuż za plecami Nanami. Postawiłam stopkę, wyjęłam kluczyki ze stacyjki i zeszłam z maszyny. Zdjęłam kask, potrząsając głową, aby włosy mogły odkleić się od twarzy. Potem tylko uśmiechnęłam się do kumpel, które patrzyły na moją prawą dłoń.
- Coś ty takiego tym razem zrobiła?- spytała stanowczo Isanami
- Mały wypadek na rowerze.- idealnie skłamałam. Przez chwilę mi się przyglądała, a po chwili jedynie uderzyła mnie w ramię.
- Jesteś idiotką, albo lepiej. Małym dzieckiem.- puszczam jej oczko z uśmiechem, a Isanami jedynie puknęła się w czoło. Zaśmiałam się, podchodząc do pozostałych i przytulając na powitanie. Przyjrzałam się uważniej Nanami. Była ubrana w sukienkę, delikatny dekolt, odsłonięte ramiona, we wzorem kwiatowym. Na niej wyglądała tak przepięknie, na mnie zapewne by wyglądała jak na facecie.
- A można to wiedzieć dla kogo się tak wystroiłaś Nanamiś?- zarumieniła się, poprawiając włosy. Po chwili doszli do nas siedmiu chłopaków. Rozpoznałam pięciu, ale dwóch widziałam po raz pierwszy. Gdy byli blisko, Nanami pocałowała chłopaka z białymi włosami i fioletowymi tęczówkami. Po chwili odwróciła się w naszą stronę i patrząc na mnie powiedziała.
- Dziewczyny, to mój chłopak Tomoe.
- Co?!- krzyknęłam. Czyli co tylko ja jestem jedyną bez partnera!? Bia jest lesbijką, zapewne ma teraz kolejną partnerkę. Nic nie powiedziałam, tylko spojrzałam na drugiego nieznajomego i doznałam szoku. To...to...
- To ty!- krzyknęliśmy jednocześnie. Nie sądziłam iż go tak szybko zobaczę.
- Chwila to wy się znacie? Anka czemu na nie powiedziałaś?- Aiko spojrzała na mnie z wyrzutem.
- Ale... Ale... Och!- uderzyłam się dłońmi w twarz, przejechałam dłonią po włosach, patrząc na nie.- Poznaliśmy się dzisiaj w szpitalu. Zajął się moją ręką po tym wypadku.
- Dokładnie. A właśnie jak tam ręka?- spytał a ja mimowolnie poprawiłam kosmyk włosów.
- Tak, jeszcze raz dziękuje za szybką pomoc. A teraz ty.- spojrzałam groźnie na niejakiego Tomoe.- Idziesz ze mną.- warknęłam, chwytając go z całej siły za rękę i pociągnęłam w tylko sobie znaną stronę. Muszę z nim poważnie porozmawiać.....
" Zenki "
Kurde, czemu akurat musiałem ją tu spotkać! Mam nadzieje iż nie zapamiętała motoru, który ją potrącił, bo jeśli tak to mam przechlapane. Spojrzałem na jej przyjaciółki, jak się okazało cztery z nich spotykały się z moimi kumplami. Jakaś białowłosa dziewczyna uważnie mi się przyglądała. Uśmiechnąłem się do niej w swój sposób.
- Czy coś się stało?
- Masz dziewczynę?- trochę zaskoczyło mnie to pytanie, ale wolałem odpowiedzieć.
- Nie, a co?
- Co myślisz o naszej Ance?
- Isanami!- powiedziała dziewczyna Tomoe. Topaz poklepał mnie po ramieniu, a ja spojrzałem na niego pytająco.
- A co mogę myśleć, Isanami racja?- przytaknęła.- Znam ją tylko z krótkiej rozmowy podczas obandażowania ręki i to tyle.
- Ile masz lat?
- Prawie 20, a co?
- Nie nic.- nastała cisza, którą przerwał krzyk jakieś dziewczyny. Szybko tam podbiegliśmy a dziewczyny uderzyły się otwartymi dłońmi w twarz. Spojrzałem na to co one i ujrzałem Tomoe, jakąś blondynkę, rudowłosego chłopaka z masą kolczyków i o ironio moją ofiarę....
" Ania"
Nie no, teraz to Elena przegięła na całej linii! Chyba coś jej mówiłam o umawianiu się z motocyklistami! Ale nie! Po co mnie słuchać!Szykowałam się do jednego i mocnego uderzenia lewą ręką, bo dzięki jakiemuś dupkowi nie mogę nadwerężać prawej! No po prostu świetnie! Uważnie śledziłam jego ruchy, i gdy zamachnął się aby mnie uderzyć wykorzystałam okazję. Złapałam go za nadgarstek, łokciem uderzyłam w brzuch a kolanem w brodę. Dalej jednak trzymałam jego nadgarstek, który wykręciłam mu z ręką do tyłu. Przysunęłam usta do jego ucha i wyszeptałam.
- Radzę nie zbliżać się do niej, jasne?- jęknął co wzięłam za tak. Puściłam go, otrzepałam dłonie i ruszyłam do tej tępej idiotki! Chwyciłam ją za rękę i pociągnęłam w stronę swojego motoru, ciągnąc ją z całej siły. Czy ona czasami myśli?! Nie, bo po co?
- Auł! Ania to boli.- wyjęczała.
- I ma boleć. Wracamy do domu. Co cię do jasnej cholery podkusiło na randkę jednym z moich?
- No sorry, ale tamtego mi spłoszyłaś.- nagle się zatrzymałam, odwracając do niej. Miałam w nosie iż ludzie na nas patrzą, lub że jest moją kuzynką albo i dziewczyną! Po prostu nie wytrzymałam i zdzieliłam ją z całej siły w głowę.
- Radzę ci mnie nie denerwować. Jasne?!- ta jedynie poprawiła swoje włosy. Puściłam ją, odchodząc aby nie złamać jej nosa, lub czegoś innego. Oddychaj, oddychaj. Złapałam się za zatoki, uspokajając. Słabo mi to wychodziło, więc przestałam. I naglę dostałam kurwicy jak i szoku. Facet, który mnie z rana potrącił to ta sama osoba, która się mną zajmowała w szpitalu! Chciało mi się krzyczeć, kopać, bluzgać i od bardzo dawna płakać. Gwałtownie się odwróciłam, wsiadając na motor, założyłam kask i pociągnęłam na dwukołowca kuzynkę, podając jej kask. Automatycznie chwyciła mnie w pasie, a ja odpaliłam silnik i już po chwili jedyne co było za nami widzieć, to spaliny wychodzące z rury wydechowej. Mknęłam przed siebie, nie zważając na krzyki Eleny. Chciałam jak najszybciej być w domu i wyżyć się na worku treningowym. Długo nie musiałam tak pędzić. Gdy tylko zaparkowałam w garażu, blondynka szybko zsiadła z mego cacka i zdejmując kask zwymiotowała do zlewu. Zaniosłam się śmiechem, jednak potrafi rozśmieszać. Sama pozbyłam się kasku i odkładając oba na swoje miejsce, ruszyłam w stronę swojego pokoju. Będąc w środku niechlujnie rzuciłam buty, kurtkę jebnęłam na podłogę i udałam się na górę. Kopniakiem otworzyłam jak i zamknęłam drzwi. Oparłam się o nie plecami, zjeżdżając na podłogę. Ja to na serio jestem przez nikogo niekochana. Ech, powinnam już do tego przywyknąć, ale nie! No dobra! Koniec użalania się nad sobą. Czas iść spać! Podniosłam się z podłogi i w ubraniu padłam na łóżko, zasypiając...... Dni mijały już spokojnie. Kuzynka wróciła do siebie, a ja do swojego poprzedniego trybu życia. Właśnie siedziałam w klasie od matematyki, bazgrząc coś na końcu zeszytu. Od wypadku już nigdy nie widziałam Zenkiego i było mi z tym dobrze. Sama nie mogłam uwierzyć iż zakochałam się w całkowicie obcym facecie. Jednak to uczucie, było wywołane szokiem po wypadkowym. Nie słuchałam co mówił ten stary zgred, wolałam rysować swój motocykl. I tak odpłynęłam w swój ukochany stan, nieświadomości. Z którego zostałam wyrwana rzutem kredą w głowę. Piernik coś do mnie mówił i gdy jakoś starałam się zwlekać z odpowiedzią zadzwonił dzwonek. Wrzuciłam wszystko z ławki do torby i wybiegłam z klasy. Kierowałam się w stronę schodów na dach, gdzie jak zwykle była moja paczka. Saizo opierał się o barierkę, paląc papierosa, którego mu zabrałam, samej się nim zaciągając. Od razu chciała mi go zabrać Nanami, jednak ja jedynie posłałam jej w twarz obłoczki dymu.....
                                                    * Dwa lata później *
Jak na początek października było dość ciepło. Od dziś wraz z moimi przyjaciółmi zaczniemy studenckie życie. Mimowolnie śmiałam się na widok entuzjazmu u dziewczyn na wieść iż dalej idziemy się uczyć.
- Come, come Kitty, Kitty. You're so pretty, pretty. Don't go Kitty, Kitty. Stay with me. Come, come Kitty, Kitty. You're so silly, silly. Don't go Kitty, Kitty. Play with me. Kawaii. Hello Kitty, hello Kitty.Hello Kitty, you're so pretty. Hello Kitty, hello Kitty. Hello Kitty, you're so silly...- zaczęłam na co zostałam uszczypnięta w policzek przez Hinatę. Od razu dałam mu gazetą po głowie.
- Nie no słonko śpiewaj dalej. To było słodkie.- pokazałam mu jedynie język.
- Spierdalaj. Muszę przyznać, iż coraz lepiej ci wychodzi mówienie niektórych słów po polsku. Oby tak dalej.
- Zobaczysz! Przed ukończeniem studiów będę tak jechał polszczyzną iż będziesz mnie błagać abym i ciebie nauczył.
- Zakładzik?- ten przytaknął. Wyciągnęłam paczkę papierosów, którymi poczęstowałam chłopaków, dziewczyny jak zawsze poszły przodem. Odpaliłam, podając zapalniczkę Saizo. Zaciągnęłam się, wypuszczając powietrze przez nos.
- Można się dołączyć?
- Nie. I nie ma żadnego zakładu. Wywalcie te pety- powiedziała Amu. Z niechęcią to zrobiliśmy, wchodząc do budynku, w którym spędzimy swoje następne trzy lata życia. Od razu udaliśmy się do recepcji odebrać klucze. Tak jak zostało nam to powiedziane, nasze rzeczy są już w naszych pokojach. Na szczęście miałam pokój z Amu, Isanami z Nanami a Bia z Aiko. Hinata był z Saizo. Więc nie mamy o co się martwić. Szliśmy korytarzem akademika, kierując się najpierw do pokoju chłopaków a później do pozostałych dziewczyn. Naszą podróż zakończyliśmy w kuchni, gdzie jak się okazało siedziało sześciu zaczytanych w książki studentów. Amu wyjęła telefon i wysłała swojemu chłopakowi wiadomość. Po chwili było słychać dźwięk czyjegoś telefonu a później dziewczyna była w ramionach swojego księcia.
- No Hinatka teraz twoja kolej. Padnij w ramiona swej księżniczki.- zaśmiałam się, gdy ten walił Saizo po głowie i oczywiście nie poszedł do swego ukochanego.
- Come, come Kitty, Kitty. You're so pretty, pretty. Don't go Kitty, Kitty. Stay with me.- przyciągnęłam do siebie kumpla pukając go w czoło.- No biegnij do swego koteczka a ja idę zapalić.- prze czochrałam włosy Amu, która chciała mnie zatrzymać. Wyszłam kierując się na dwór a później na " arenę palaczy". Dziwna nazwa, no ale nie ja tak to nazwałam. Wyciągnęłam z kieszeni paczkę a z niej papierosa. Ktoś mnie popchnął, przez co wypuściłam paczkę wraz z trzymanym w ustach petem. Wpadły do kałuży.
- Przepraszam, nie zauważyłem cię.- usłyszałam męski głos. Odwróciłam się i doznałam szoku. To znowu on!
- Nie to niemożliwe....

****
No i witam was moi drodzy! Powracam do żywych po tak długiej przerwie, ale no cóż przez mój pobyt w Polsce miałam blokadę co do tego bloga, ale dzięki kochanym mangą i książką KattLett wena powróciła. Mam nadzieje iż ten skromny one-shot się wam spodoba i trochę o mnie przypomni. No i piszcie czy mam napisać drugą część tej historii czy pozostawić tak jak jest. Trzeciego rozdziału można się spodziewać. Może w następnym tygodniu się pojawi, jednak do końca nie obiecuję.


3 komentarze:

  1. siostra to bylo takie urocze i slodkie , to było superasne i zajebiste.czekam na nexta i duzo weny zycze
    PS.nie moge sie doczekac kiedy pojawi sie ana i chris:P
    kiedy glowna bohaterka ich pozna . no cóż nie bede zanudzała jeszcze raz duzo weny.całuski

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu, nie umiem czytać i dopiero kiedy przeczytałam już 3/4 ogarnęłam, że to One Shot.
    Oczywiście mam nadzieje, że kontynuujesz tą historię, bo jest dość ciekawa. Co prawda boję się Ani, że mnie pobiję, ale to mały szczegół xd
    No i oczywiście, mam nadzieję, że Ania znajdzie w końcu sobie księcia z bajki :)
    Pozdro :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobało mi się. I to bardzo *.*

    OdpowiedzUsuń