"Kiedy uświadamiasz sobie swoje błędy i porażki, jedyne co cię od tego uwalnia to krzyk.
Krzyk rozpaczy i bólu, w którym chcesz przekazać wszystkie swe uczucia" ~Akari Urokiri
Krzyk rozpaczy i bólu, w którym chcesz przekazać wszystkie swe uczucia" ~Akari Urokiri
Siedziałam
w sali lekcyjnej. Jak na złość mieliśmy lekcję z naszym
wychowawcą. Ja z Saizo oraz Amu nic nie mówiliśmy ani nie byliśmy
pytani, tak samo Kate. Nawet się martwię, jak daje sobie radę,
widać po niej, ze nie spała za dobrze..
- Sensei a gdzie znajduje się Ookai-kun?- spytała nasza vice przewodnicząca Shiroki Karui.
- Ma problemy ze zdrowiem.
- A Karp?
- Tak samo co Ookai. Czy macie jeszcze jakieś pytania niezwiązane z tematem?- spytał posyłając nam TO spojrzenie. Wszyscy od razu umilkli i nikt nie odważył się przerwać do końca lekcji. Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę, pod naszą klasą czekała reszta naszej zgrai. Bia, Aiko oraz Nanami czekały i patrzyły na nas. Dalej były złe, że wszystkiego musiały dowiedzieć się na końcu, jednak nie tylko to było powodem ich złości. Mieliśmy mieć wspólnie ćwiczenia w terenie, więc ruszyliśmy w ciszy przed siebie. Nikt nie miał odwagi ani siły się odezwać. Westchnęłam a Saizo otoczył mnie opiekuńczo ramieniem, to samo zrobił z zaskoczoną Kate.
- Dziewczyny, proszę uśmiech. Nie róbmy zamieszania, które zmartwi Anię, gdy ta się obudzi, jasne?
- Mhm.- mruknęłyśmy, trochę bez przekonania. Jednak nie mogliśmy się załamać, ani popaść w bezgraniczną nadzieje. Musieliśmy spojrzeć na wszystko obiektywnym wzrokiem. Takie rzeczy mogą wydarzyć się w przyszłości, naszym towarzyszą oraz ukochanym, gdy ci wyruszą na misję lub nam samym. Na pierwszym miejscu są ONI, promienni, którzy nie postanowili zostać strażnikami a dopiero później my. Taki już jest porządek tego świata. Jednak nie zawsze chcemy się z nim zgadzać oraz staramy się na różne sposoby złamać zasady, by móc chodź przez chwilę pożyć jak inni, nim nie będziemy musieli oddać swoich żyć za innych, nawet jeśli ich nie znamy bądź nienawidzimy. Nie możemy pozwolić by emocję wzięły nad nami górę. Wiemy to, a mimo to nie możemy się do tego przystosować. Tak bardzo chce się teraz rozpłakać, schować pod kołdrą i zostać przytuloną przez Saizo, że mogłabym zrobić to nawet teraz. Ech, muszę się uspokoić.
- „ Uwaga, wszyscy uczniowie klas K z każdego rocznika są proszeni na salę teatralną. Powtarzam, wszyscy uczniowie klas K z każdego rocznika są proszeni na salę teatralną.”- usłyszeliśmy głos opiekunki przyszłych strażników wydobywający się z głośników. Spojrzeliśmy na siebie, po czym od razu pobiegliśmy na zbiórkę. Wiedzieliśmy co to oznacza. Mroczny, pojawił się w okolicy szkoły bądź, któraś z naszych rodzin została zabita. Czułam jak moje serce przyśpiesza, bałam się. A co jeśli to moi bliscy? Albo kogoś z moich przyjaciół? Poczułam jak Saizo chwyta mnie za dłoń, w geście pocieszenia oraz wsparcia. Odwzajemniłam gest, a pozostali posłali pytające spojrzenia. Wiedzieliśmy, że wszyscy uczniowie spoglądają na nas zdziwieni oraz zainteresowani, lecz nie mogliśmy się tym przejąć. Biegliśmy, a z każdą mijaną salą biegło coraz więcej uczniów klas K. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu, a nauczyciele stali pod drzwiami, co oznaczało iż sprawa jest poważna. Zajęliśmy swoje miejsca, a nasz wychowawca usiadł na wyznaczonym miejscu. Standardowa procedura. Każdy był przestraszony oraz zdenerwowany. Czekaliśmy na nieuniknione. Pragnęliśmy by to jak najszybciej się skończyło, by móc jak najszybciej to wszystko zakończyć i powrócić do przygotowywania się do tego co nieuniknione. Po kilku minutach na scenie pojawił się dyrektor, a wszyscy ucichli. Jedyne co można było usłyszeć był oddechy wszystkich tu zgromadzonych. Dyrektor odchrząknął i rozpoczął.
- Jak dobrze wiecie, zostaliście wezwani tu z pewnego powodu, którym jest wykrycie obecności mrocznego kategorii II a mianowicie Marionetkarza. Kilka dni temu na obozie klasy, których miejscem pobytu był las w Europie a mianowicie w Polsce mieli nieprzyjemne spotkanie z męskim osobnikiem Marionetkarza. Zakładamy iż to jego partnerka, która szuka zemsty na zabójcy swojego potencjalnego kandydata do współżycia jak i późniejszego wchłonięcia. Osobą, która tego dokonała jest narzeczona Toyoi-kuna, Karp Anna. Obecnie jej ciało jest poddawane próbie i walczy o życie, jednak to nie zmienia faktu iż zbliża się niebezpieczeństwo. Dlatego apeluje do wszystkich uczniów, nauczycieli jak i strażników. Bądźcie czujni. Nikomu o tym nie mówcie, pilnujcie pozostałych i nie pozwalajcie nikomu opuścić terenu szkoły. Jeśli zauważycie coś niepokojącego, od razu to zgłoście. Nie bawcie się w bohaterów tak samo jak Karp. Zachowajcie się jak was uczono. I przeżyjcie. Obiecuję, nie dopuścić do żadnej tragedii w tej szkole. Więc jedyne o co proszę, to uważajcie na siebie i przestrzegajcie zasad. Mniejszym upoważniam wszystkich uczniów, do wymierzenia kary, jeśli jakikolwiek z uczniów innych klas postanowi opuścić teren lub złamać zasady, które zostaną wywieszone w akademikach oraz w szkole. To wszystko. Wszelkie pytania możecie kierować bezpośrednio do mnie bądź waszych nauczycieli. To wszystko. Proszę o wrócenie na zajęcia.- zakończył po czym udał się w stronę wyjścia. My odczekaliśmy i ruszyliśmy za naszymi wychowawcami. Gdy wszyscy opuścili sale, rozpoczęło się istne piekło. Każdy popadł w panikę, a nasza klasa otoczyła całą moją paczkę.
- Chyba musimy o czymś porozmawiać.- stwierdziła z wyższością Karui. Jak mnie ona denerwowała. Myśli, że jej rodzice od pokoleń służą rodzinie królewskiej i to samo spotka ją, dlatego uważa iż ma prawo rządzić wszystkimi innymi. Spoglądała to na mnie, to na pozostałych aż w końcu jej spojrzenie zatrzymało się na Amu. Ta jako jedyna z naszej paczki była opanowana i niewzruszona jej postawą.
- A niby o czym? Powinnaś słuchać uważnie dyrektora a nie rozmyślać nad romansem, jaki mógłby powstać, gdyby Toyoi-senpai wybrał cię na swoją osobistą strażniczkę. Tak więc jeśli masz jakieś pytania to spytaj nauczycieli bądź dyrektora.
- Och? Myślałam, że dzieciaki od dziwek nie mają prawa głosu.
- Naprawdę? A ja myślałam, że przyszłe dziwki nie mają prawa głosu, bo przecież ich usta są zajęte czymś innym.- mruknęła opanowanym głosem. Po moich plecach przeszły ciarki, bo jednak znam ją dość długo by wiedzieć, że to nie wróży nic dobrego. Posłałam Saizo proszące spojrzenie i już miał reagować, gdy do akcji wkroczył przewodniczący klasy.
- Uspokójcie się. Jeśli chcecie obrzucać się obelgami, to róbcie to na osobności i w bardziej odpowiedniej chwili. Każdy słyszał co powiedział dyrektor. Pojawił się Mroczny kategorii II Marionetkarz, a wy dwie zachowujecie się jak małe dziewczynki, kłócące się o lalkę. Więc proszę was abyście się uspokoiły i uciszyły. A teraz spytam tylko raz i chce otrzymać pełną odpowiedź. Co Karp ma z tym wszystkim wspólnego? Saizo mów.- powiedział skupiając całą swoją uwagę na moim chłopaku. A ten bez chwili zawahania opowiedział mu wszystko. Nie ma to jak być wampirem...
- Sensei a gdzie znajduje się Ookai-kun?- spytała nasza vice przewodnicząca Shiroki Karui.
- Ma problemy ze zdrowiem.
- A Karp?
- Tak samo co Ookai. Czy macie jeszcze jakieś pytania niezwiązane z tematem?- spytał posyłając nam TO spojrzenie. Wszyscy od razu umilkli i nikt nie odważył się przerwać do końca lekcji. Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę, pod naszą klasą czekała reszta naszej zgrai. Bia, Aiko oraz Nanami czekały i patrzyły na nas. Dalej były złe, że wszystkiego musiały dowiedzieć się na końcu, jednak nie tylko to było powodem ich złości. Mieliśmy mieć wspólnie ćwiczenia w terenie, więc ruszyliśmy w ciszy przed siebie. Nikt nie miał odwagi ani siły się odezwać. Westchnęłam a Saizo otoczył mnie opiekuńczo ramieniem, to samo zrobił z zaskoczoną Kate.
- Dziewczyny, proszę uśmiech. Nie róbmy zamieszania, które zmartwi Anię, gdy ta się obudzi, jasne?
- Mhm.- mruknęłyśmy, trochę bez przekonania. Jednak nie mogliśmy się załamać, ani popaść w bezgraniczną nadzieje. Musieliśmy spojrzeć na wszystko obiektywnym wzrokiem. Takie rzeczy mogą wydarzyć się w przyszłości, naszym towarzyszą oraz ukochanym, gdy ci wyruszą na misję lub nam samym. Na pierwszym miejscu są ONI, promienni, którzy nie postanowili zostać strażnikami a dopiero później my. Taki już jest porządek tego świata. Jednak nie zawsze chcemy się z nim zgadzać oraz staramy się na różne sposoby złamać zasady, by móc chodź przez chwilę pożyć jak inni, nim nie będziemy musieli oddać swoich żyć za innych, nawet jeśli ich nie znamy bądź nienawidzimy. Nie możemy pozwolić by emocję wzięły nad nami górę. Wiemy to, a mimo to nie możemy się do tego przystosować. Tak bardzo chce się teraz rozpłakać, schować pod kołdrą i zostać przytuloną przez Saizo, że mogłabym zrobić to nawet teraz. Ech, muszę się uspokoić.
- „ Uwaga, wszyscy uczniowie klas K z każdego rocznika są proszeni na salę teatralną. Powtarzam, wszyscy uczniowie klas K z każdego rocznika są proszeni na salę teatralną.”- usłyszeliśmy głos opiekunki przyszłych strażników wydobywający się z głośników. Spojrzeliśmy na siebie, po czym od razu pobiegliśmy na zbiórkę. Wiedzieliśmy co to oznacza. Mroczny, pojawił się w okolicy szkoły bądź, któraś z naszych rodzin została zabita. Czułam jak moje serce przyśpiesza, bałam się. A co jeśli to moi bliscy? Albo kogoś z moich przyjaciół? Poczułam jak Saizo chwyta mnie za dłoń, w geście pocieszenia oraz wsparcia. Odwzajemniłam gest, a pozostali posłali pytające spojrzenia. Wiedzieliśmy, że wszyscy uczniowie spoglądają na nas zdziwieni oraz zainteresowani, lecz nie mogliśmy się tym przejąć. Biegliśmy, a z każdą mijaną salą biegło coraz więcej uczniów klas K. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu, a nauczyciele stali pod drzwiami, co oznaczało iż sprawa jest poważna. Zajęliśmy swoje miejsca, a nasz wychowawca usiadł na wyznaczonym miejscu. Standardowa procedura. Każdy był przestraszony oraz zdenerwowany. Czekaliśmy na nieuniknione. Pragnęliśmy by to jak najszybciej się skończyło, by móc jak najszybciej to wszystko zakończyć i powrócić do przygotowywania się do tego co nieuniknione. Po kilku minutach na scenie pojawił się dyrektor, a wszyscy ucichli. Jedyne co można było usłyszeć był oddechy wszystkich tu zgromadzonych. Dyrektor odchrząknął i rozpoczął.
- Jak dobrze wiecie, zostaliście wezwani tu z pewnego powodu, którym jest wykrycie obecności mrocznego kategorii II a mianowicie Marionetkarza. Kilka dni temu na obozie klasy, których miejscem pobytu był las w Europie a mianowicie w Polsce mieli nieprzyjemne spotkanie z męskim osobnikiem Marionetkarza. Zakładamy iż to jego partnerka, która szuka zemsty na zabójcy swojego potencjalnego kandydata do współżycia jak i późniejszego wchłonięcia. Osobą, która tego dokonała jest narzeczona Toyoi-kuna, Karp Anna. Obecnie jej ciało jest poddawane próbie i walczy o życie, jednak to nie zmienia faktu iż zbliża się niebezpieczeństwo. Dlatego apeluje do wszystkich uczniów, nauczycieli jak i strażników. Bądźcie czujni. Nikomu o tym nie mówcie, pilnujcie pozostałych i nie pozwalajcie nikomu opuścić terenu szkoły. Jeśli zauważycie coś niepokojącego, od razu to zgłoście. Nie bawcie się w bohaterów tak samo jak Karp. Zachowajcie się jak was uczono. I przeżyjcie. Obiecuję, nie dopuścić do żadnej tragedii w tej szkole. Więc jedyne o co proszę, to uważajcie na siebie i przestrzegajcie zasad. Mniejszym upoważniam wszystkich uczniów, do wymierzenia kary, jeśli jakikolwiek z uczniów innych klas postanowi opuścić teren lub złamać zasady, które zostaną wywieszone w akademikach oraz w szkole. To wszystko. Wszelkie pytania możecie kierować bezpośrednio do mnie bądź waszych nauczycieli. To wszystko. Proszę o wrócenie na zajęcia.- zakończył po czym udał się w stronę wyjścia. My odczekaliśmy i ruszyliśmy za naszymi wychowawcami. Gdy wszyscy opuścili sale, rozpoczęło się istne piekło. Każdy popadł w panikę, a nasza klasa otoczyła całą moją paczkę.
- Chyba musimy o czymś porozmawiać.- stwierdziła z wyższością Karui. Jak mnie ona denerwowała. Myśli, że jej rodzice od pokoleń służą rodzinie królewskiej i to samo spotka ją, dlatego uważa iż ma prawo rządzić wszystkimi innymi. Spoglądała to na mnie, to na pozostałych aż w końcu jej spojrzenie zatrzymało się na Amu. Ta jako jedyna z naszej paczki była opanowana i niewzruszona jej postawą.
- A niby o czym? Powinnaś słuchać uważnie dyrektora a nie rozmyślać nad romansem, jaki mógłby powstać, gdyby Toyoi-senpai wybrał cię na swoją osobistą strażniczkę. Tak więc jeśli masz jakieś pytania to spytaj nauczycieli bądź dyrektora.
- Och? Myślałam, że dzieciaki od dziwek nie mają prawa głosu.
- Naprawdę? A ja myślałam, że przyszłe dziwki nie mają prawa głosu, bo przecież ich usta są zajęte czymś innym.- mruknęła opanowanym głosem. Po moich plecach przeszły ciarki, bo jednak znam ją dość długo by wiedzieć, że to nie wróży nic dobrego. Posłałam Saizo proszące spojrzenie i już miał reagować, gdy do akcji wkroczył przewodniczący klasy.
- Uspokójcie się. Jeśli chcecie obrzucać się obelgami, to róbcie to na osobności i w bardziej odpowiedniej chwili. Każdy słyszał co powiedział dyrektor. Pojawił się Mroczny kategorii II Marionetkarz, a wy dwie zachowujecie się jak małe dziewczynki, kłócące się o lalkę. Więc proszę was abyście się uspokoiły i uciszyły. A teraz spytam tylko raz i chce otrzymać pełną odpowiedź. Co Karp ma z tym wszystkim wspólnego? Saizo mów.- powiedział skupiając całą swoją uwagę na moim chłopaku. A ten bez chwili zawahania opowiedział mu wszystko. Nie ma to jak być wampirem...
„
Hinata”
Otworzyłem
oczy i pierwsze co ujrzałem, to blada twarz Ani. Ziewnąłem,
przeciągając się i rozejrzałem po pomieszczeniu. Byliśmy sami,
nauczyciela nie było a zegarek wskazywał dwunastą. Podrapałem się
po głowie. Dość mocno się zdrzemnąłem. Nagle drzwi się
otworzyły a do środka weszła lekarka.
- Widzę, że się obudziłeś. Zwolniłam cię z dzisiejszych zajęć, jednak powinieneś wiedzieć o zaistniałej sytuacji. Pojawił się w okolicach szkoły Marionetkarz. Uważam, że powinieneś udać się do swojej klasy. A o nią się nie martw. Zaopiekuje się nią.- powiedziała z uśmiechem. Westchnąłem, wstając i udając się w stronę wyjścia.
- Ach, zapomniałbym. Może potrzebuje pani ochrony? Przecież, mało strażników kręci się przy szpitalu.
- Dziękuje, lecz podziękuje. Lekarze też potrafią zabijać Mrocznych Ookai-kun. A teraz zmykaj do pokoju.
- Jasne, ale sensei jak coś to proszę dzwonić bez skrępowania. Na pewno przybędę panią uratować.- rzuciłem na odchodne i udałem się spokojnym krokiem na stołówkę. Byłem cholernie głodny, niczym wilk. Cóż za ironiczne powiedzenie. Szybko podbiegłem do drzwi i gdy tylko wyszedłem na dwór, zaczerpnąłem świeżego powietrza, którego tak bardzo mi brakowało. Musiałem zebrać myśli na spokojnie oraz przygotować się na nadchodzące pytania od przyjaciół nad stanem tej idiotki. A najgorsze jest to, że nie mam co im powiedzieć, bo przecież jej stan jest taki sam jaki był wczoraj. Mniemy nadzieje, że się dziś obudzi...
- … kun.. Ookai-kun!- ktoś krzyknął, a ja wyrwałem się z letargu. Zatrzepotałem rzeszami i ogarnąłem iż znajduje się na stołówce. A osobą, która mnie wołała był Kenji-senpai. Moje serce mimowolnie zabiło szybciej, jednak musiałem się powstrzymać. Ten podszedł do mnie i przyjrzał uważnie.
- Coś się stało?
- Nie było cię wczoraj w pokoju, więc się trochę zmartwiłem, a później powiedzieli że masz problemy z żołądkiem, więc sam wiesz..
- Ach, o to chodzi. Nie ma co marnować czasu na zamartwianie się o mnie. Ze mną wszystko w porządku, więc nie musiałeś się fatygować oraz martwić.- powiedziałem opanowanym głosem, lecz w środku skakałem z radości. On się o mnie troszczył i zamartwiał! Chciałbym komuś o tym powiedzieć, lecz... No właśnie. Chwila nie jest odpowiednia.
- Hinata!- krzyknęła Nanami ze łzami w oczach. Od razu ją do siebie przytuliłem i chciałem poczekać aż sama zacznie mówić, jednak nic takiego się nie stało. Jedynie mocniej się do mnie przytuliła, a po chwili podbiegła do nas reszta naszej ekipy.
- Hinata, musimy biec jak najszybciej do szpitala!- krzyknęła Aiko wracając na siebie uwagę kilku uczniów. Spojrzałem na nią zdziwiony.
- Czemu?
- Jak to czemu?! Dostałam informacje o stanie …
- Rozumiem. Chodźmy.- przerwałem jej i wybiegliśmy z pomieszczenia, jednak zostaliśmy zatrzymani od razu po wyjściu przez nauczycieli.
- Coś się stało?- spytała lekko speszona Isanami.
- Wracać do środka. To jest rozkaz.
- Ale sensei, co się stało?- dopytała Kate, która trzymała się blisko Bii. Nauczyciele spojrzeli chwilę na siebie po czym chyba postanowili nas o tym poinformować.
- Ech, tylko nie rozpowiadać tego. Marionetkarz pojawił się bliżej szkoły, wcześniej niż myśleliśmy. Tak więc wracać i w razie czego powstrzymajcie atak paniki. To jest wasze zadanie jako uczniów klasy K. Resztę zostawcie dorosłym.
- Ale, Ania..
- Jeśli chodzi o Karp, to nie macie się co o nią martwić. Już dostała odpowiednią ochronę.
- Niby jaką? Przecież nawet podczas obozu nie miała opieki!- krzyknęła Amu, jednak po chwili uzmysłowiła sobie co za gafę palnęła. Spuściła wzrok a nasz wychowawca podszedł do niej i poklepał ją po głowie.- Bardzo przepraszam, za swój wybuch. Jednak..
- Aizawa-kun, proszę abyś się uspokoiła i wraz zresztą powróciła na stołówkę. Wtedy na obozie nikt nie wykrył obecności mrocznego, poza tym Karp-kun także zawiniła, łamiąc zasady i nie wracając od razu. A teraz wracać do środka. To jest rozkaz.- powiedział Sera-sensei, odwracając nas w stronę stołówki i lekko popychając w stronę wejścia. A nam jedynie pozostało posłuchanie go i mieć nadzieje, że szybko zakończą sprawę. Na stołówce panowała taka sama atmosfera co zawsze. Dziewczyny podziwiały Zenkiego oraz jego bandę a faceci dziewczyny z elity. Natomiast uczniowie klas K pomimo pozoru opanowania byli w gotowości, cały czas czujni. Ktoś westchnął a tym kimś była Amu, która posłała nam to swoje władcze spojrzenie. Każdy z nas dobrze wiedział iż rolę przywódcy najlepiej zostawić Amu. Była opanowana, potrafiła znaleźć wyjście z każdej sytuacji oraz była najlepszym informatorem, nawet jak na shinigami. Wszyscy czekaliśmy na to co postanowi, a ta jedynie wzruszyła ramionami i udała się do kolejki po jedzenie.
- Ludzie co z was za sztywniaki. No już, Smile, Smile.- powiedziała radosnym głosem, podchodząc do Saizo i tworząc na jego twarzy uśmiech. Mimowolnie parsknąłem, za co dostałem od śmiejącej się Isanami w ramię.
- Oi Saizo, dziewczyna cię broni.- zaczęła prowokacje Aiko, na co ten trzepnął dłonie Amu i posłał jej mordercze spojrzenie.
- A co zazdrosna, wieczna singielko.- mruknął z nutką wrogości oraz wyższości w głosie.
- Isanami. Nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli coś mu odetnę, prawda?
- Ani mi się waż!- powiedziała, tuląc się do chłopaka, w ten sam sposób pokazując swoją zaborczość względem jego osoby.
- Ee.. kochani, może byśmy przy naszym stoliki i dopiero tam rozpoczęli jakąkolwiek dyskusję... Bo jak na razie to przyciągamy dość sporo uwagi.- powiedziała niepewnie Nanami, zaciskając dłonie na spódniczce. Podszedłem do niej i pogłaskałem po głowie.
- Zgadzam się z naszą Stormy. Uspokójcie się. Nie jesteśmy dziećmi z podstawówki.
- Ha i kto to mówi. Koleś z nieodwzajemnioną miłością.- powiedziała ironicznie oraz sarkastycznie Aiko nim nie ugryzła się w język. Zacisnąłem dłonie w pięści oraz zagryzłem dolną wargę, by się powstrzymać przed powiedzeniem jej czegoś okropnego. Na szczęście sytuację uratowała Amu, która zdzieliła nas wszystkich jakimiś papierami po głowach.
- Ludzie uspokójcie się. Rozumiem, że jesteście wściekli, tak samo jak ja oraz martwicie się o tą chorą i pogmatwaną sytuację, ale proszę. Nie pozwólcie by to co się dzieje teraz wpłynęło na wasze zachowanie oraz na stosunki. Presja wymieszana z agresją nie wróży niczego dobrego. Tak więc podajcie sobie rączki na zgodę czy buziaka na znak pogodzenia i uratowania waszej dumy. Bo jednak chciałabym coś z wami przedyskutować, jak z normalnymi osobami a nie małpami. To jak będzie? Spokój czy agresja?- spojrzała na nas opanowanym spojrzeniem, po czym nałożyła sobie coś do jedzenie i udała się w stronę naszego stoliku. A my? Uczyniliśmy to samo co ona i przy siadaniu przeprosiliśmy. Ta posłała nam delikatny uśmiech i zabraliśmy się za jedzenie, co szło nam z oporem. Jakoś te wszystkie informacje odebrały mój apetyt no i słowa Aiko. Miałem wielką ochotę teraz poleżeć w wannie lub stać pod prysznicem i zacząć ryczeć, czego od dawna nie robiłem. Tylko niby co miałoby być powodem moich łez? Jej słowa, ich znaczenie czy to, że sam nic nie potrafię zrobić? Agh wkurzyłem się na samego siebie.
- Te Hinata, ziemia do Hinaty. Słyszałeś o czym rozmawialiśmy?- spytała Amu nachylając się w moją stronę. Zamrugałem oczami, chcąc ogarnąć co się dzieje. Jednak nie mogłem i jedynie pokręciłem głową, na co ta westchnęła.- No nic. W takim razie słuchaj mnie teraz uważnie, jasne.- przytaknąłem za co ta obdarowała mnie uśmiechem.- Skoro mam całkowicie waszą uwagę, to powinniśmy przedyskutować jak się stąd wydostaniemy, odnajdziemy Ankę i ukryjemy ją przed mrocznym, co do prostych rzeczy nie będzie należeć. Dlatego pytam, kto jest ze mną by to zrobić?- nastała cisza, zagłuszana przez odgłosy ze stołówki. Posłaliśmy sobie porozumiewawcze spojrzenia i nie było mowy o odwrocie.
- Ha? Amu ty chyba czegoś nie zrozumiałaś. I tak byśmy to zrobili, prawdopodobnie każdy indywidualnie. Więc dawaj swój pomysł, mózgowcu.- mruknął rozbawiony oraz pewny siebie Saizo. Ta naburmuszyła się a my zaczęliśmy się śmiać. W ten sposób nie wracaliśmy na siebie uwagi i mogliśmy spokojnie zająć się knuciem planu. Kate wyciągnęła książkę z torby, co robiło z tego pretekst do grupowej dyskusji.
- W takim razie rozpoczynam nasze posiedzenie. Oczywiście najpierw musimy się z stąd wydostać, a nie widzę innej opcji jak po prostu wyjść drzwiami. Wiecie muszą pokazać, że nic się nie dzieje, więc prawdopodobnie aż do toalety można spokojnie iść bez natrafiania na nauczycieli, oczywiście to nie oznacza, że moment pomiędzy łazienką a stołówką nie będzie monitorowany, dlatego gdy dotrzecie do łazienki, każdy tworzy swojego klona i daje mu podstawowe instrukcje „ Wróć na stołówkę, zjedz co masz na swojej tacy oraz prowadźcie dyskusje na temat jakiś książek.”. Następnie Kate bądź Aiko uda się do chłopaków i przeniesie ich do pokoju Ani w szpitalu. Tak więc która się na to zgadza?
- Mogę to zrobić.- powiedziała od razu Kate, biorąc łyka herbaty.
- Dobrze, więc idziemy dalej. Najtrudniejsze będzie zabranie Ani, ponieważ musi być podłączona do sprzętu byśmy mogli wiedzieć wszystko o jej stanie, więc najbezpieczniej będzie jak Kate z Aiko ją przeniosą do jej pokoju, my w tym czasie wymknijmy się na własną rękę, tak by nas nikt nie zauważył. I to tyle. Jakieś obiekcje bądź pytania?
- Ja mam jedno. W jakich grupach i w jakim odstępie czasu wychodzimy?
- Dobre pytanie Nanami. Myślałam, że tak z trzy minuty. Na pierwszy ogień pójdą Kate z chłopakami, później Isanami, Bia i Aiko, a na końcu ja z Nanami, przy czym Kate zrobi dwa kursy bo po nas wróci. No chyba, że chcecie coś zmienić, bądź macie swoje pomysły?- spytała patrząc na każdego z nas uważnie.
- Nie, mi to pasuje a wam?- zerknąłem na dziewczyny, które poparły moje zdanie.
- No dobra, a więc zabawę czas zacząć.... Oi Hinata, chyba się ubrudziłeś.
- He?! Niby gdzie!?
- Tutaj.- pokazała na moją koszulę a ja tam spojrzałem i na serio byłem brudny!
- Agh. Sai-chan masz może jakąś bluzkę na zmianę?
- Taa. To chodź.
- Ach czekajcie, też pójdę. Chyba makijaż mi się rozmazał.- mruknęła Kate biorąc swoją torbę. Zrobiliśmy to samo i udaliśmy się w stronę wyjścia. To przykuło uwagę pozostałych uczniów z naszej klasy, jednak tym się nie przejęliśmy. Gdy wyszliśmy, nikogo nie było. Tak jak mówiła Amu. Udaliśmy się spokojnym krokiem w stronę toalet, rozmawiając o jakiś pierdołach. A gdy dotarliśmy na miejsce rozpoczęliśmy działania. Przez chwilę staliśmy w ciszy, ja zmieniałem bluzkę a Saizo już stworzył swojego klona i dawał mu instrukcje. Po chwili uczyniłem to samo i podszedłem do ściany dzielącej damską od męskiej. Zapukałem w nią trzy razy a po chwili pojawiła się Kate.
- Gotowi? Mój klon czeka na waszych na zewnątrz.
- Jasne. To ruszajmy.- mruknął Saizo a ta chwyciła nas za dłonie i zapadliśmy się pod ziemie a po krótkiej chwili byliśmy już przy Ani, która dalej była w tym samym miejscu. Kate postanowiła poczekać aż pojawi się Aiko i dopiero wtedy przeniesie się po Amu i Nanami, na co przystaliśmy.
- Widzę, że się obudziłeś. Zwolniłam cię z dzisiejszych zajęć, jednak powinieneś wiedzieć o zaistniałej sytuacji. Pojawił się w okolicach szkoły Marionetkarz. Uważam, że powinieneś udać się do swojej klasy. A o nią się nie martw. Zaopiekuje się nią.- powiedziała z uśmiechem. Westchnąłem, wstając i udając się w stronę wyjścia.
- Ach, zapomniałbym. Może potrzebuje pani ochrony? Przecież, mało strażników kręci się przy szpitalu.
- Dziękuje, lecz podziękuje. Lekarze też potrafią zabijać Mrocznych Ookai-kun. A teraz zmykaj do pokoju.
- Jasne, ale sensei jak coś to proszę dzwonić bez skrępowania. Na pewno przybędę panią uratować.- rzuciłem na odchodne i udałem się spokojnym krokiem na stołówkę. Byłem cholernie głodny, niczym wilk. Cóż za ironiczne powiedzenie. Szybko podbiegłem do drzwi i gdy tylko wyszedłem na dwór, zaczerpnąłem świeżego powietrza, którego tak bardzo mi brakowało. Musiałem zebrać myśli na spokojnie oraz przygotować się na nadchodzące pytania od przyjaciół nad stanem tej idiotki. A najgorsze jest to, że nie mam co im powiedzieć, bo przecież jej stan jest taki sam jaki był wczoraj. Mniemy nadzieje, że się dziś obudzi...
- … kun.. Ookai-kun!- ktoś krzyknął, a ja wyrwałem się z letargu. Zatrzepotałem rzeszami i ogarnąłem iż znajduje się na stołówce. A osobą, która mnie wołała był Kenji-senpai. Moje serce mimowolnie zabiło szybciej, jednak musiałem się powstrzymać. Ten podszedł do mnie i przyjrzał uważnie.
- Coś się stało?
- Nie było cię wczoraj w pokoju, więc się trochę zmartwiłem, a później powiedzieli że masz problemy z żołądkiem, więc sam wiesz..
- Ach, o to chodzi. Nie ma co marnować czasu na zamartwianie się o mnie. Ze mną wszystko w porządku, więc nie musiałeś się fatygować oraz martwić.- powiedziałem opanowanym głosem, lecz w środku skakałem z radości. On się o mnie troszczył i zamartwiał! Chciałbym komuś o tym powiedzieć, lecz... No właśnie. Chwila nie jest odpowiednia.
- Hinata!- krzyknęła Nanami ze łzami w oczach. Od razu ją do siebie przytuliłem i chciałem poczekać aż sama zacznie mówić, jednak nic takiego się nie stało. Jedynie mocniej się do mnie przytuliła, a po chwili podbiegła do nas reszta naszej ekipy.
- Hinata, musimy biec jak najszybciej do szpitala!- krzyknęła Aiko wracając na siebie uwagę kilku uczniów. Spojrzałem na nią zdziwiony.
- Czemu?
- Jak to czemu?! Dostałam informacje o stanie …
- Rozumiem. Chodźmy.- przerwałem jej i wybiegliśmy z pomieszczenia, jednak zostaliśmy zatrzymani od razu po wyjściu przez nauczycieli.
- Coś się stało?- spytała lekko speszona Isanami.
- Wracać do środka. To jest rozkaz.
- Ale sensei, co się stało?- dopytała Kate, która trzymała się blisko Bii. Nauczyciele spojrzeli chwilę na siebie po czym chyba postanowili nas o tym poinformować.
- Ech, tylko nie rozpowiadać tego. Marionetkarz pojawił się bliżej szkoły, wcześniej niż myśleliśmy. Tak więc wracać i w razie czego powstrzymajcie atak paniki. To jest wasze zadanie jako uczniów klasy K. Resztę zostawcie dorosłym.
- Ale, Ania..
- Jeśli chodzi o Karp, to nie macie się co o nią martwić. Już dostała odpowiednią ochronę.
- Niby jaką? Przecież nawet podczas obozu nie miała opieki!- krzyknęła Amu, jednak po chwili uzmysłowiła sobie co za gafę palnęła. Spuściła wzrok a nasz wychowawca podszedł do niej i poklepał ją po głowie.- Bardzo przepraszam, za swój wybuch. Jednak..
- Aizawa-kun, proszę abyś się uspokoiła i wraz zresztą powróciła na stołówkę. Wtedy na obozie nikt nie wykrył obecności mrocznego, poza tym Karp-kun także zawiniła, łamiąc zasady i nie wracając od razu. A teraz wracać do środka. To jest rozkaz.- powiedział Sera-sensei, odwracając nas w stronę stołówki i lekko popychając w stronę wejścia. A nam jedynie pozostało posłuchanie go i mieć nadzieje, że szybko zakończą sprawę. Na stołówce panowała taka sama atmosfera co zawsze. Dziewczyny podziwiały Zenkiego oraz jego bandę a faceci dziewczyny z elity. Natomiast uczniowie klas K pomimo pozoru opanowania byli w gotowości, cały czas czujni. Ktoś westchnął a tym kimś była Amu, która posłała nam to swoje władcze spojrzenie. Każdy z nas dobrze wiedział iż rolę przywódcy najlepiej zostawić Amu. Była opanowana, potrafiła znaleźć wyjście z każdej sytuacji oraz była najlepszym informatorem, nawet jak na shinigami. Wszyscy czekaliśmy na to co postanowi, a ta jedynie wzruszyła ramionami i udała się do kolejki po jedzenie.
- Ludzie co z was za sztywniaki. No już, Smile, Smile.- powiedziała radosnym głosem, podchodząc do Saizo i tworząc na jego twarzy uśmiech. Mimowolnie parsknąłem, za co dostałem od śmiejącej się Isanami w ramię.
- Oi Saizo, dziewczyna cię broni.- zaczęła prowokacje Aiko, na co ten trzepnął dłonie Amu i posłał jej mordercze spojrzenie.
- A co zazdrosna, wieczna singielko.- mruknął z nutką wrogości oraz wyższości w głosie.
- Isanami. Nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli coś mu odetnę, prawda?
- Ani mi się waż!- powiedziała, tuląc się do chłopaka, w ten sam sposób pokazując swoją zaborczość względem jego osoby.
- Ee.. kochani, może byśmy przy naszym stoliki i dopiero tam rozpoczęli jakąkolwiek dyskusję... Bo jak na razie to przyciągamy dość sporo uwagi.- powiedziała niepewnie Nanami, zaciskając dłonie na spódniczce. Podszedłem do niej i pogłaskałem po głowie.
- Zgadzam się z naszą Stormy. Uspokójcie się. Nie jesteśmy dziećmi z podstawówki.
- Ha i kto to mówi. Koleś z nieodwzajemnioną miłością.- powiedziała ironicznie oraz sarkastycznie Aiko nim nie ugryzła się w język. Zacisnąłem dłonie w pięści oraz zagryzłem dolną wargę, by się powstrzymać przed powiedzeniem jej czegoś okropnego. Na szczęście sytuację uratowała Amu, która zdzieliła nas wszystkich jakimiś papierami po głowach.
- Ludzie uspokójcie się. Rozumiem, że jesteście wściekli, tak samo jak ja oraz martwicie się o tą chorą i pogmatwaną sytuację, ale proszę. Nie pozwólcie by to co się dzieje teraz wpłynęło na wasze zachowanie oraz na stosunki. Presja wymieszana z agresją nie wróży niczego dobrego. Tak więc podajcie sobie rączki na zgodę czy buziaka na znak pogodzenia i uratowania waszej dumy. Bo jednak chciałabym coś z wami przedyskutować, jak z normalnymi osobami a nie małpami. To jak będzie? Spokój czy agresja?- spojrzała na nas opanowanym spojrzeniem, po czym nałożyła sobie coś do jedzenie i udała się w stronę naszego stoliku. A my? Uczyniliśmy to samo co ona i przy siadaniu przeprosiliśmy. Ta posłała nam delikatny uśmiech i zabraliśmy się za jedzenie, co szło nam z oporem. Jakoś te wszystkie informacje odebrały mój apetyt no i słowa Aiko. Miałem wielką ochotę teraz poleżeć w wannie lub stać pod prysznicem i zacząć ryczeć, czego od dawna nie robiłem. Tylko niby co miałoby być powodem moich łez? Jej słowa, ich znaczenie czy to, że sam nic nie potrafię zrobić? Agh wkurzyłem się na samego siebie.
- Te Hinata, ziemia do Hinaty. Słyszałeś o czym rozmawialiśmy?- spytała Amu nachylając się w moją stronę. Zamrugałem oczami, chcąc ogarnąć co się dzieje. Jednak nie mogłem i jedynie pokręciłem głową, na co ta westchnęła.- No nic. W takim razie słuchaj mnie teraz uważnie, jasne.- przytaknąłem za co ta obdarowała mnie uśmiechem.- Skoro mam całkowicie waszą uwagę, to powinniśmy przedyskutować jak się stąd wydostaniemy, odnajdziemy Ankę i ukryjemy ją przed mrocznym, co do prostych rzeczy nie będzie należeć. Dlatego pytam, kto jest ze mną by to zrobić?- nastała cisza, zagłuszana przez odgłosy ze stołówki. Posłaliśmy sobie porozumiewawcze spojrzenia i nie było mowy o odwrocie.
- Ha? Amu ty chyba czegoś nie zrozumiałaś. I tak byśmy to zrobili, prawdopodobnie każdy indywidualnie. Więc dawaj swój pomysł, mózgowcu.- mruknął rozbawiony oraz pewny siebie Saizo. Ta naburmuszyła się a my zaczęliśmy się śmiać. W ten sposób nie wracaliśmy na siebie uwagi i mogliśmy spokojnie zająć się knuciem planu. Kate wyciągnęła książkę z torby, co robiło z tego pretekst do grupowej dyskusji.
- W takim razie rozpoczynam nasze posiedzenie. Oczywiście najpierw musimy się z stąd wydostać, a nie widzę innej opcji jak po prostu wyjść drzwiami. Wiecie muszą pokazać, że nic się nie dzieje, więc prawdopodobnie aż do toalety można spokojnie iść bez natrafiania na nauczycieli, oczywiście to nie oznacza, że moment pomiędzy łazienką a stołówką nie będzie monitorowany, dlatego gdy dotrzecie do łazienki, każdy tworzy swojego klona i daje mu podstawowe instrukcje „ Wróć na stołówkę, zjedz co masz na swojej tacy oraz prowadźcie dyskusje na temat jakiś książek.”. Następnie Kate bądź Aiko uda się do chłopaków i przeniesie ich do pokoju Ani w szpitalu. Tak więc która się na to zgadza?
- Mogę to zrobić.- powiedziała od razu Kate, biorąc łyka herbaty.
- Dobrze, więc idziemy dalej. Najtrudniejsze będzie zabranie Ani, ponieważ musi być podłączona do sprzętu byśmy mogli wiedzieć wszystko o jej stanie, więc najbezpieczniej będzie jak Kate z Aiko ją przeniosą do jej pokoju, my w tym czasie wymknijmy się na własną rękę, tak by nas nikt nie zauważył. I to tyle. Jakieś obiekcje bądź pytania?
- Ja mam jedno. W jakich grupach i w jakim odstępie czasu wychodzimy?
- Dobre pytanie Nanami. Myślałam, że tak z trzy minuty. Na pierwszy ogień pójdą Kate z chłopakami, później Isanami, Bia i Aiko, a na końcu ja z Nanami, przy czym Kate zrobi dwa kursy bo po nas wróci. No chyba, że chcecie coś zmienić, bądź macie swoje pomysły?- spytała patrząc na każdego z nas uważnie.
- Nie, mi to pasuje a wam?- zerknąłem na dziewczyny, które poparły moje zdanie.
- No dobra, a więc zabawę czas zacząć.... Oi Hinata, chyba się ubrudziłeś.
- He?! Niby gdzie!?
- Tutaj.- pokazała na moją koszulę a ja tam spojrzałem i na serio byłem brudny!
- Agh. Sai-chan masz może jakąś bluzkę na zmianę?
- Taa. To chodź.
- Ach czekajcie, też pójdę. Chyba makijaż mi się rozmazał.- mruknęła Kate biorąc swoją torbę. Zrobiliśmy to samo i udaliśmy się w stronę wyjścia. To przykuło uwagę pozostałych uczniów z naszej klasy, jednak tym się nie przejęliśmy. Gdy wyszliśmy, nikogo nie było. Tak jak mówiła Amu. Udaliśmy się spokojnym krokiem w stronę toalet, rozmawiając o jakiś pierdołach. A gdy dotarliśmy na miejsce rozpoczęliśmy działania. Przez chwilę staliśmy w ciszy, ja zmieniałem bluzkę a Saizo już stworzył swojego klona i dawał mu instrukcje. Po chwili uczyniłem to samo i podszedłem do ściany dzielącej damską od męskiej. Zapukałem w nią trzy razy a po chwili pojawiła się Kate.
- Gotowi? Mój klon czeka na waszych na zewnątrz.
- Jasne. To ruszajmy.- mruknął Saizo a ta chwyciła nas za dłonie i zapadliśmy się pod ziemie a po krótkiej chwili byliśmy już przy Ani, która dalej była w tym samym miejscu. Kate postanowiła poczekać aż pojawi się Aiko i dopiero wtedy przeniesie się po Amu i Nanami, na co przystaliśmy.
Spojrzałem
na polkę, przy której stała smutna amerykanka. Zerknąłem
porozumiewawczo na Saizo, po czym obaj podeszliśmy do Kate i
zawiesiliśmy ramiona na jej szyi.
- Tak więc mamy rozumieć, że teraz i ty należysz do naszej ekipy, prawda?
- A właśnie. Co myślisz o naszej słodkiej Bii? Fakt, faktem to wredna baba, która obraża i gardzi mężczyznami a uwielbia kobiece piersi jak i tyłki, ale to spoko osoba. Wie co dobre.
- Eh.. He? Ale o czym wy mówicie?- spytała zakłopotana, przez co jeszcze bardziej się uśmiechnęliśmy.
- No wiesz co? Jak tak można. Przecież dawno zauważyłem iż interesujesz się kobietami.. I nie martw się. Ja tam wolę facetów, a jak widzisz jakoś mnie to nie obchodzi co inni o mnie myślą...
- Aale! Ja dopiero od nie...
- Ach! Kate możesz już ruszać po dziewczyny.- powiedziała Aiko, której głowa wyłoniła się z podłogi. Ta jedynie przytaknęła i zniknęła a ja posłałem rudowłosej wredne spojrzenie.
- Serio? Lepszego momentu to ty sobie nie mogłaś wybrać.
- He? Radze ci się przymknąć, bo inaczej mnie popamiętasz. Mamy coś do zrobienia a ty o czym niby myślisz?
- O czym? O tym by poprawić jej humor i by się nie obwiniała o to co się stało. Bo jakbyś nie zauważyła, to ona ma najgorzej.
- Zgadzam się z Hinatą. Gdyby nie ten debil, który tak ją upokorzył to na pewno by nie uciekła, a Anka by za nią nie biegła...- stwierdził Saizo opierając się o ścianę przy jej łóżku. Wszyscy spojrzeliśmy na jej śpiącą twarz.
- Ej, myślicie czy ona na serio się obudzi?- spytała Aiko, poprawiając swoją czapkę.
- He? O co ci do cholery chodzi z takim pytaniem.- warknąłem na nią.
- Spójrzmy na to realistycznie. Co jeśli się nie obudzi? Będziemy musieli dać sobie jakoś radę z jej stratą, a pomimo tego,że znamy ją tak krótko, to jednak nie chce jej tracić... Jakby to powiedzieć, ona zabiera od nas negatywną energię, poprzez wygłupy z tobą oraz drażnienie każdego z nas. W ten sposób pozwala nam się wyładować, bo jednak my byliśmy w tym całym procesie wychowywani od dziecka, a ta nagle tu trafiła, niszcząc całą hierarchie...
- Widzę iż pojawiam się w najlepszym momencie. Ludzie koniec gadania, trzeba wziąć się do roboty. Kate, Aiko przenosicie ją a my zajmiemy się stworzeniem realnej iluzji. Ruchy.- powiedziała Amu siadając na łóżku. Aiko wraz z Kate znalazły się przy niej i po chwili zniknęły a my zabraliśmy się do roboty. Amu wydawała polecenia, a my tworzyliśmy „kopie”. Na szczęście udało nam się wyrobić w trzy minuty, więc teraz pozostało wymknięcie się z budynku. Tylko niby jak? Nagle ktoś chwycił mnie za nogę a tym kimś okazała się być Kate.
- Złapcie się za ręce, to ułatwi przenoszenie.- mruknęła a my szybko to uczyniliśmy, by po chwili znów zostać wciągnięci pod ziemie, a chwilę później byliśmy w pokoju polki.
- Tak więc co teraz?- spytałem. Wszyscy spojrzeliśmy na Amu, która usiadła na jej biurku , sięgnęła po jakieś słodycze schowane w szufladzie i z uśmiechem odpowiedziała.
- Czekamy aż hrabina się obudzi.- powiedziała z tym swoim błyskiem oku, na widok którego na naszych twarzach pojawił się uśmiech. No to czekamy...
- Tak więc mamy rozumieć, że teraz i ty należysz do naszej ekipy, prawda?
- A właśnie. Co myślisz o naszej słodkiej Bii? Fakt, faktem to wredna baba, która obraża i gardzi mężczyznami a uwielbia kobiece piersi jak i tyłki, ale to spoko osoba. Wie co dobre.
- Eh.. He? Ale o czym wy mówicie?- spytała zakłopotana, przez co jeszcze bardziej się uśmiechnęliśmy.
- No wiesz co? Jak tak można. Przecież dawno zauważyłem iż interesujesz się kobietami.. I nie martw się. Ja tam wolę facetów, a jak widzisz jakoś mnie to nie obchodzi co inni o mnie myślą...
- Aale! Ja dopiero od nie...
- Ach! Kate możesz już ruszać po dziewczyny.- powiedziała Aiko, której głowa wyłoniła się z podłogi. Ta jedynie przytaknęła i zniknęła a ja posłałem rudowłosej wredne spojrzenie.
- Serio? Lepszego momentu to ty sobie nie mogłaś wybrać.
- He? Radze ci się przymknąć, bo inaczej mnie popamiętasz. Mamy coś do zrobienia a ty o czym niby myślisz?
- O czym? O tym by poprawić jej humor i by się nie obwiniała o to co się stało. Bo jakbyś nie zauważyła, to ona ma najgorzej.
- Zgadzam się z Hinatą. Gdyby nie ten debil, który tak ją upokorzył to na pewno by nie uciekła, a Anka by za nią nie biegła...- stwierdził Saizo opierając się o ścianę przy jej łóżku. Wszyscy spojrzeliśmy na jej śpiącą twarz.
- Ej, myślicie czy ona na serio się obudzi?- spytała Aiko, poprawiając swoją czapkę.
- He? O co ci do cholery chodzi z takim pytaniem.- warknąłem na nią.
- Spójrzmy na to realistycznie. Co jeśli się nie obudzi? Będziemy musieli dać sobie jakoś radę z jej stratą, a pomimo tego,że znamy ją tak krótko, to jednak nie chce jej tracić... Jakby to powiedzieć, ona zabiera od nas negatywną energię, poprzez wygłupy z tobą oraz drażnienie każdego z nas. W ten sposób pozwala nam się wyładować, bo jednak my byliśmy w tym całym procesie wychowywani od dziecka, a ta nagle tu trafiła, niszcząc całą hierarchie...
- Widzę iż pojawiam się w najlepszym momencie. Ludzie koniec gadania, trzeba wziąć się do roboty. Kate, Aiko przenosicie ją a my zajmiemy się stworzeniem realnej iluzji. Ruchy.- powiedziała Amu siadając na łóżku. Aiko wraz z Kate znalazły się przy niej i po chwili zniknęły a my zabraliśmy się do roboty. Amu wydawała polecenia, a my tworzyliśmy „kopie”. Na szczęście udało nam się wyrobić w trzy minuty, więc teraz pozostało wymknięcie się z budynku. Tylko niby jak? Nagle ktoś chwycił mnie za nogę a tym kimś okazała się być Kate.
- Złapcie się za ręce, to ułatwi przenoszenie.- mruknęła a my szybko to uczyniliśmy, by po chwili znów zostać wciągnięci pod ziemie, a chwilę później byliśmy w pokoju polki.
- Tak więc co teraz?- spytałem. Wszyscy spojrzeliśmy na Amu, która usiadła na jej biurku , sięgnęła po jakieś słodycze schowane w szufladzie i z uśmiechem odpowiedziała.
- Czekamy aż hrabina się obudzi.- powiedziała z tym swoim błyskiem oku, na widok którego na naszych twarzach pojawił się uśmiech. No to czekamy...
***
Witam, witam i pozdrawiam. Jak wam się podoba rozdział? Czy chodź odrobinę was zaciekawił, bądź coś wam się w nim nie spodobało? Bardzo chciałabym wiedzieć co o tym sądzicie, bo jednak bez waszych opinii nie wiem, co robię źle. Dlatego stwierdziłam, że następne rozdziały będą dodawane, jeśli pojawi się przynajmniej jeden komentarz pod danym postem. Tak więc proszę o zostawianie swoich opinii oraz udanych wakacji.
Chyba nadrabiam zaległości, bo i tu piszę komentarz. Powiem tak... trochę się zagubiłam, ale to chyba dlatego, że dawno nie czytałam...
OdpowiedzUsuńCiekawy plan.. ee kradzieży? Chyba tak. No i oczywiście szablon. Podoba mi się, a żeby jak. No i jestem ciekawa kim jest ten tajemniczy mężczyzna, którego nasza "Ania"< spogląda znacząco na Ak> imienia nie kojarzy. No to ja czekam, życzę duuużo weny i chyba sama zabiorę się za pisanie. Tak więc całuski i papatki :*
No nadrabiaj, nadrabiaj. Jak coś to dam ci jeszcze więcej blogów, tak dla twojej świadomości kochanie. No i pisz! Bo chce poczytać!
Usuń