-...ia....Ania....
Kurwa Anka!- ktoś krzyknął mi do ucha, na co podskoczyłam. Jak
się okazało była to Amu. Ona wraz z Hinatą, Saizo i Isanami
przyglądali mi się uważnie. Podrapałam się po głowie,
rozglądając się i ogarniając co się dzieje. Siedzieliśmy w
jadalni, oni jedli swój obiad a ja bawiłam się swoim. Spojrzałam
na talerz wypełniony spaghetti i nagle odechciało mi się jeść.
Lecz nie mogłam. Po obiedzie mamy półgodziny przerwy i ćwiczenia
z bronią. Nałożyłam trochę jedzenia na widelec, wzięłam go do
ust i spojrzałam na różowowłosą. Przeżułam to co miałam w
ustach nim cokolwiek powiedziałam.
- Tak?
- Mówię do ciebie od paru minut a ty mnie olewasz.
- Przepraszam, po prostu się zamyśliłam. To co mówiłaś?
- Mówiłam iż szybciej zebrałam informacje o tobie.- zesztywniałam. Odłożyłam widelec i posłałam jej spojrzenie, mówiące aby nie zaczynała tego tematu, nie w miejscu publicznym, ale nim mogła cokolwiek powiedzieć wyprzedził ją Hinata.
- To super! Opowiadaj, bo ta tutaj,- wskazał na mnie widelcem.- nic nam nie chce powiedzieć.
- Wy też nie mówicie mi większości rzeczy.- odbiłam piłeczkę. Przez chwilę nic nie mówił, lecz po parunastu sekundach powrócił.
- Racja. Dlatego co powiecie na taki układ. Po obiedzie pójdziemy się przejść, i podczas tego spaceru będziemy odpowiadać sobie SZCZERZE na wszystkie pytania, a później to powtórzymy po obozie z resztą paczki.
- Mnie to pasuje.- powiedzieli razem Saizo z Isanami oraz Amu, gdzie ta parka posłała sobie słodkie spojrzenia.
- A ty nas zaprowadzisz do tej ambony, gdzie byliśmy przedwczoraj.- powiedział a nie spytał Saizo, jednak i tak mu odpowiedziałam.
- No dobra. Tak więc kończmy i spadajmy.- po czym zabraliśmy się za jedzenie w ciszy. Po dziesięciu minutach wyszliśmy a ja pociągnęłam ich w lewo, w stronę lasu. Skoro pośpieszyliśmy się z jedzeniem, to mamy prawie godzinę na łażenie, ponieważ obiad był liczony jako półgodziny a wyszliśmy wcześniej... Dobra stop. Teraz się skup. Ciągnęłam ich w pobliże dołów i czekałam aż któreś z nich rozpocznie temat. Widać iż nie tylko ja czekałam aż ktoś wykona ten pierwszy krok, bo nagle wszyscy spojrzeliśmy na Amu.
- Dobra, bobry. Zaczynam. Ania z moich informacji wynika iż tak naprawdę znasz Zenkiego jakieś niecałe dwa miesiące, to prawda?- ich spojrzenia skierowały się na mnie a ja czułam iż nie mogę ich okłamywać. Chciałam komuś znów zaufać a teraz pojawiała się okazja. Chciałam mieć kogoś komu, będę mogła się wyżalić, powiedzieć o tych chorych wizjach i ogółem o wszystkim. Dlatego wzięłam porządny haust powietrza nim nie odpowiedziałam.
- To prawda. Zenkiego jako osobę znam niecałe dwa miesiące, ale nim go spotkałam miałam z nim kilka snów, więc można powiedzieć iż znam go cztery, góra pięć miesięcy.
- Czyli, że co? To wszystko co mówił w szkole iż znacie się pół roku i tak dalej to kłamstwo?
- Tak Isanami.- odpowiedziałam i czekałam na ich reakcje. Nagle niezręczną ciszę przerwał śmiech Hinaty i Saizo, którym się przyjrzałam. O co im chodzi? Co jest takiego śmiesznego w tym co im przed chwilą powiedziałam? Posłałam im pytające spojrzenie a ci jedynie wyciągnęli w stronę dziewczyn dłonie, na których po chwili pojawiło się tysiąc yenów.
- Wiesz zakładaliśmy się z dziewczynami z paczki, czy ta wasza miłość jest prawdziwa. My z Saizo mówiliśmy iż nie, lecz one twierdziły iż w końcu trafiła go strzała kupidyna. Tak więc dzięki Anka, za pomoc w zarobieniu kasy.- powiedział fioletowłosy, puszczając do mnie oczko a Saizo otoczył mnie ramieniem.
- No to jeszcze kasę dadzą nam Bia, Aiko i Nanami....
- Chwila moment.- przerwałam mu dalej patrząc na nich tępym wzrokiem.- Wy wcale nie jesteście na mnie wściekli? Ale dlaczego?- ktoś otoczył mnie ramieniem w pasie, jak się okazało była to Isanami a Amu wraz z Hinatą stanęli przede mną. Wszyscy się do mnie uśmiechali, a ich uśmiechy były pełne radości, dobroci i zaufania. Tak zaufania, którego dawno nie widziałam u nikogo.
- Niby czemu mielibyśmy być na ciebie wściekli? To nie twoja wina iż nie mogłaś nam powiedzieć....
- Ale chce wam powiedzieć!- krzyknęłam ze łzami w oczach.- Chce wam powiedzieć o sobie wszystko, ponieważ nie chce was stracić. Już nigdy nie chce nikogo stracić!- załkałam a Isanami przyciągnęła moją głowę do jej ramienia. Delikatnie głaskała mnie po włosach a ja pozwalałam łzą lecieć. Cieszyłam się. Cieszyłam się iż zostałam chodź odrobinę zaakceptowana. Nie wiem ile tak staliśmy, ale gdy się uspokoiłam ruszyliśmy dalej.
- Dobra, skoro wy wiecie o mnie dwie rzeczy, to ja chce też o was coś wiedzieć.
- Wal śmiało baby.- powiedział Hinata czochrając Amu po włosach.
- Dobra. A więc tak, Hinata. Wiem iż wolisz facetów i mnie to nie przeszkadza, ale jak na to reagują inny i jak ty się z tym czujesz?
- Czuje? Do dupy, bo zazwyczaj każdy z moich współlokatorów uciekał, jednak teraz, kiedy jestem w pokoju z Risoko-senpaiem, to jest super. Risoko-san jest bardzo tolerancyjny i...
- Ci się podoba?- dokończyłam za niego na co ten spłonął buraka. Oczywiście, na mojej twarzy pojawił się zawadiacki uśmiech.
- A zamknij się! Tak podoba mi się, ale co ja będę mówić dziewicy, takiej jak ty!- krzyknął cały zażenowany, z czego zaśmiał się granatowłosy, jego dziewczyna spojrzała na nich z politowaniem a jedynie Amu spojrzała na mnie ze współczuciem.
- Nie jestem dziewicą.- wymamrotałam, na co oni na mnie spojrzeli.
- To co? Ty to ten teges z Toyoim?
- Nie. Zostałam zgwałcona. Koniec tematu.- powiedziałam po czym zaczęłam wspinać się na ambonę. Kiedy byłam we środku, usiadłam na ławce i wyjrzałam przez otwór do strzału. Słońce pięknie mieniło liście, trawę oraz krzaki, a zwierzęta przebiegały przez łąkę, aby ukryć się w cieniu drzew. Jak ja im tego zazdrościłam....
- Tak?
- Mówię do ciebie od paru minut a ty mnie olewasz.
- Przepraszam, po prostu się zamyśliłam. To co mówiłaś?
- Mówiłam iż szybciej zebrałam informacje o tobie.- zesztywniałam. Odłożyłam widelec i posłałam jej spojrzenie, mówiące aby nie zaczynała tego tematu, nie w miejscu publicznym, ale nim mogła cokolwiek powiedzieć wyprzedził ją Hinata.
- To super! Opowiadaj, bo ta tutaj,- wskazał na mnie widelcem.- nic nam nie chce powiedzieć.
- Wy też nie mówicie mi większości rzeczy.- odbiłam piłeczkę. Przez chwilę nic nie mówił, lecz po parunastu sekundach powrócił.
- Racja. Dlatego co powiecie na taki układ. Po obiedzie pójdziemy się przejść, i podczas tego spaceru będziemy odpowiadać sobie SZCZERZE na wszystkie pytania, a później to powtórzymy po obozie z resztą paczki.
- Mnie to pasuje.- powiedzieli razem Saizo z Isanami oraz Amu, gdzie ta parka posłała sobie słodkie spojrzenia.
- A ty nas zaprowadzisz do tej ambony, gdzie byliśmy przedwczoraj.- powiedział a nie spytał Saizo, jednak i tak mu odpowiedziałam.
- No dobra. Tak więc kończmy i spadajmy.- po czym zabraliśmy się za jedzenie w ciszy. Po dziesięciu minutach wyszliśmy a ja pociągnęłam ich w lewo, w stronę lasu. Skoro pośpieszyliśmy się z jedzeniem, to mamy prawie godzinę na łażenie, ponieważ obiad był liczony jako półgodziny a wyszliśmy wcześniej... Dobra stop. Teraz się skup. Ciągnęłam ich w pobliże dołów i czekałam aż któreś z nich rozpocznie temat. Widać iż nie tylko ja czekałam aż ktoś wykona ten pierwszy krok, bo nagle wszyscy spojrzeliśmy na Amu.
- Dobra, bobry. Zaczynam. Ania z moich informacji wynika iż tak naprawdę znasz Zenkiego jakieś niecałe dwa miesiące, to prawda?- ich spojrzenia skierowały się na mnie a ja czułam iż nie mogę ich okłamywać. Chciałam komuś znów zaufać a teraz pojawiała się okazja. Chciałam mieć kogoś komu, będę mogła się wyżalić, powiedzieć o tych chorych wizjach i ogółem o wszystkim. Dlatego wzięłam porządny haust powietrza nim nie odpowiedziałam.
- To prawda. Zenkiego jako osobę znam niecałe dwa miesiące, ale nim go spotkałam miałam z nim kilka snów, więc można powiedzieć iż znam go cztery, góra pięć miesięcy.
- Czyli, że co? To wszystko co mówił w szkole iż znacie się pół roku i tak dalej to kłamstwo?
- Tak Isanami.- odpowiedziałam i czekałam na ich reakcje. Nagle niezręczną ciszę przerwał śmiech Hinaty i Saizo, którym się przyjrzałam. O co im chodzi? Co jest takiego śmiesznego w tym co im przed chwilą powiedziałam? Posłałam im pytające spojrzenie a ci jedynie wyciągnęli w stronę dziewczyn dłonie, na których po chwili pojawiło się tysiąc yenów.
- Wiesz zakładaliśmy się z dziewczynami z paczki, czy ta wasza miłość jest prawdziwa. My z Saizo mówiliśmy iż nie, lecz one twierdziły iż w końcu trafiła go strzała kupidyna. Tak więc dzięki Anka, za pomoc w zarobieniu kasy.- powiedział fioletowłosy, puszczając do mnie oczko a Saizo otoczył mnie ramieniem.
- No to jeszcze kasę dadzą nam Bia, Aiko i Nanami....
- Chwila moment.- przerwałam mu dalej patrząc na nich tępym wzrokiem.- Wy wcale nie jesteście na mnie wściekli? Ale dlaczego?- ktoś otoczył mnie ramieniem w pasie, jak się okazało była to Isanami a Amu wraz z Hinatą stanęli przede mną. Wszyscy się do mnie uśmiechali, a ich uśmiechy były pełne radości, dobroci i zaufania. Tak zaufania, którego dawno nie widziałam u nikogo.
- Niby czemu mielibyśmy być na ciebie wściekli? To nie twoja wina iż nie mogłaś nam powiedzieć....
- Ale chce wam powiedzieć!- krzyknęłam ze łzami w oczach.- Chce wam powiedzieć o sobie wszystko, ponieważ nie chce was stracić. Już nigdy nie chce nikogo stracić!- załkałam a Isanami przyciągnęła moją głowę do jej ramienia. Delikatnie głaskała mnie po włosach a ja pozwalałam łzą lecieć. Cieszyłam się. Cieszyłam się iż zostałam chodź odrobinę zaakceptowana. Nie wiem ile tak staliśmy, ale gdy się uspokoiłam ruszyliśmy dalej.
- Dobra, skoro wy wiecie o mnie dwie rzeczy, to ja chce też o was coś wiedzieć.
- Wal śmiało baby.- powiedział Hinata czochrając Amu po włosach.
- Dobra. A więc tak, Hinata. Wiem iż wolisz facetów i mnie to nie przeszkadza, ale jak na to reagują inny i jak ty się z tym czujesz?
- Czuje? Do dupy, bo zazwyczaj każdy z moich współlokatorów uciekał, jednak teraz, kiedy jestem w pokoju z Risoko-senpaiem, to jest super. Risoko-san jest bardzo tolerancyjny i...
- Ci się podoba?- dokończyłam za niego na co ten spłonął buraka. Oczywiście, na mojej twarzy pojawił się zawadiacki uśmiech.
- A zamknij się! Tak podoba mi się, ale co ja będę mówić dziewicy, takiej jak ty!- krzyknął cały zażenowany, z czego zaśmiał się granatowłosy, jego dziewczyna spojrzała na nich z politowaniem a jedynie Amu spojrzała na mnie ze współczuciem.
- Nie jestem dziewicą.- wymamrotałam, na co oni na mnie spojrzeli.
- To co? Ty to ten teges z Toyoim?
- Nie. Zostałam zgwałcona. Koniec tematu.- powiedziałam po czym zaczęłam wspinać się na ambonę. Kiedy byłam we środku, usiadłam na ławce i wyjrzałam przez otwór do strzału. Słońce pięknie mieniło liście, trawę oraz krzaki, a zwierzęta przebiegały przez łąkę, aby ukryć się w cieniu drzew. Jak ja im tego zazdrościłam....
***
Siedziałam Hinatą na ławce i czekaliśmy na swoją kolej. Cały czas słuchałam tych jego przeprosin, aż robiło mi się od tego niedobrze. Nagle nie wytrzymałam, chwyciłam go za twarz i przysunęłam strasznie blisko swojej. Spojrzał na mnie.
- Zrozumiałam iż ci przykro, ale teraz się zamknij. Nie potrzebuję litości, jasne?- ten jedynie niepewnie przytaknął, a ja go puściłam i podniosłam się z ławki. Całe szczęście iż wzięłam ze sobą swoje soczewki. Fakt faktem, wolę nosić okulary, ale do treningów lepsze oraz bezpieczniejsze są soczewki. Zamrugałam kilkakrotnie powiekami i chciało mi się płakać, bo zaczęły szczypać mnie oczy, jednak się powstrzymałam i skierowałam się za nauczycielem. Położyłam się na kocu, gdzie był naszykowany karabin snajperski. Przyłożyłam oko do lornetki, wycelowałam w sam środek, jednak po chwili sobie przypomniałam iż w tym modelu trzeba celować odrobinę w lewo, tak więc nakierowałam prawidłowo lufę i nacisnęłam za spust. Kula wystrzeliła a ja szybko przeładowałam i znowu wystrzeliłam. I tak jeszcze trzy razy, a gdy skończyłam udałam się do swoich tarcz. Zdjęłam je, nałożyłam poprawnie nowe i udałam się do Hinaty, Saizo oraz dziewczyn. Pokazaliśmy sobie swoje tarcze i zauważyłam iż wszyscy trafiliśmy w same dziesiątki.
- Czyli żadne z nas nie będzie miało poprawki.- stwierdziła Isanami, po czym udaliśmy się w stronę ściany wspinaczkowej.
- To co wy teraz macie? Bo ja mam biegi.- powiedziała Amu, spoglądając na nas.
- Ja mam kendo.- odpowiedział natychmiast Saizo, na co Isanami cmoknęła go w policzek.
- Ja mam łucznictwo.
- A ja mam tor przeszkód, a ty krasnalu?- spytał się Hinata, opierając ramię na mojej głowie. Szybko ją z siebie strzepnęłam i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Wspinaczka. Więc będzie zabawa.
- Nooo, ale nie dla ciebie. Bo wspinaczkę spędzisz ze swoim misiaczkiem.- powiedział przesłodzonym głosikiem Hina, na co zrzedła mi mina. Podrapałam się po głowie, bo nie wiedziałam co mam w takiej sytuacji robić. Jedynie westchnęłam i z miną męczennika udałam się w stronę grupki uczniów z obu klas. Odnalazłam wśród nich jedną ze swoich współlokatorek. Chwila, jak jej było? K..k... Ach! Kate! Tak samo jak Aiko była duchem, więc mniej więcej wiedziałam, do czego była zdolna. Podeszłam do niej niepewnie, posyłając jej uśmiech.
- Cześć.- przywitałam się a ta dopiero teraz wróciła na mnie swoją uwagę. Tak jak większość dziewczyn zbytnio za mną nie przepadała, bo no cóż jak to one mówią, ukradłam ich króla.
- Hej.- odpowiedziała z niechęcią i powróciła do przerwanej przeze mnie rozmowy. Westchnęłam, podchodząc w pobliże ściany. Słyszałam piski dziewczyn, które były zachwycone tym iż będą mogły zobaczyć Zenkiego w podkoszulce na ramiączka i podziwiać jego umięśnione ręce, po czym zerkały na mnie i mówiły coś cichszym tonem. Zapewne były to nieciekawe komentarze, skierowane pod moim adresem. A spierdalajcie! Tak bardzo chciałabym im to wszystkim powiedzieć, lecz nie mogłam. Pomimo tego w co się wpakowałam, nie chciałam się wyróżniać, dlatego opanuj się kobieto i skup się na zajęciach. Po chwili pojawili się wszyscy a ja na szczęście nie widziałam mordy tego kłamliwego tengu, tylko skupiłam się na tym co mówił mój wychowawca. Została założona mi uprząż i zostałam podpięta do linek asekuracyjnych. Miałam być pierwsza, do tego miałam wdrapać się na sam szczyt w jak najkrótszym czasie. Musiałam zagryźć zęby aby nie wybuchnąć radosnych chichotem. Uwielbiałam takie rzeczy. Całe szczęście, że dalej miałam owinięte dłonie bandażami, bo za bardzo mi się nie pociły. Gdy tylko zostało powiedziane strat, ruszyłam. Wspinałam się z niesamowitą szybkością oraz wielką radością. Tak bardzo za tym tęskniłam. Za tą adrenaliną, która wybuchła, gdy tylko rozpoczęłam wspinaczkę. Pod koniec nie mogłam się powstrzymać, po prostu odbiłam się od kamieni, dotknęłam dłonią przycisk i odskoczyłam od ściany. Wsuwałam się z niesamowitą szybkością a gdy dotknęłam stopami ziemi, nauczyciel zatrzymał stoper i po raz pierwszy widziałam jego uśmiech, który zapierał wdech w piersiach. Ciekawe jaki miałam czas. Szybko odpięłam się z trzymających mnie uprzęży i podskokach dotarłam do nauczyciela, który zamiast pokazać mi stoper, to powiedział na głos.
- Zapisz przy nazwisku Karp czas, 48 sekund i 21 setnych.- gdy to usłyszałam to uśmiechnęłam się radośnie i nie mogłam powstrzymać swojego śmiechu. Po czym odwróciłam się do gapiów i nie wracając na nich uwagi podbiegłam do najbliższego drzewa, na które się wspięłam. A niby mówiłam sobie w myślach aby nie popisywać się przed innymi? Kopnęłam się mentalnie w tyłek, no ale co poradzę iż tak działa na mnie to otoczenie? Miałam wielką ochotę wspiąć się na sam czubek tego dębu i zacząć zwisać z niego jak „wampir” czyli głową w dół. No ale jakoś się tam powstrzymałam. Zerknęłam w stronę ściany i muszę przyznać iż przyglądanie się im było cholernie nudne...
- … Dałem ci kamień z wielkim Love, no bo kwiaty szybko schną. Jedyne co ci mogłem dać to kamień z napisem Love. Ja dałem ci kamień z wielkim Love, no bo kwiaty szybko schną. Jedyne co ci mogłem dać to kamień z napisem Love.... Ale ta historia ma też happy end, bo ten zwykły kamień okazało się, że on ze złota był, to chyba mi się śni, jedno wyjście pozostaje mi...Sory mała! Zabrałem ci kamień z wielkim Love, teraz mam milionów sto, a tobie dam co chciałaś mieć, te kwiaty za złotych pięć. Zabrałem ci kamień z wielkim Love, teraz mam milionów sto, a tobie dam co chciałaś mieć, te kwiaty za złotych pięć. Zabrałem ci kamień z wielkim Love, teraz mam milionów sto, a tobie dam co chciałaś mieć, te kwiaty za złotych pięć....- zanuciłam sobie z czego się zaśmiałam. Wyciągnęłam swoje ukochane słuchawki, puściłam dubstep i olewając ich wszystkich zaczęłam wspinać się na sam czubek drzewa. Huśtałam się na tych gałęziach, lub po prostu podciągałam się na nich, lecz nigdzie mi się nie śpieszyło. Oczywiście czułam na sobie ich nienawistne oraz ciekawskie spojrzenia. Zapewne dziewczyny marzyły abym spadła z tej wysokości i skręciła sobie kark, ale niestety muszę wam powiedzieć lale iż to jest a wykonalne, ponieważ za dobrze czuje się na drzewach. Kiedy tylko znalazłam się na szczycie rozejrzałam się, w poszukiwaniu Hinaty. Uśmiechnęłam się szeroko gdy i ten wspiął się na drzewo i chyba też kogoś szukał. Po chwili mnie zauważył i posłał mi niesamowicie radosny uśmiech. Zdjęłam słuchawki, które schowałam do kieszeni.
- Ej krasnalu! A ty co tu robisz?! Przed sarną uciekłaś bo za wysoka?!- krzyknął tak głośno iż osoby znajdujące się pomiędzy naszymi drzewami się zaśmiały.
- Ależ nie pawianie! A ty co!? Z Zoo uciekłeś?! Tylko zakryj tyłek bo zmarzniesz!- odkrzyknęłam posyłając mu złośliwy uśmieszek.
-... TY...- przerwałam mu.
-... Bądź dużym chłopcem i przestań do mnie słać pytania. Twe słowa to ciągi liczb, nie ułożę z nich równania. Nie umiem być suką a, a ty sypiesz mi piach w oczy. Mam dosyć już chłopców co nie potrafią mnie zaskoczyć. Bądź dużym chłopcem i przestań do mnie słać pytania. Twe słowa to ciągi liczb, nie ułożę z nich równania. Nie umiem być suką a, a ty sypiesz mi piach w oczy. Mam dosyć już chłopców co nie potrafią mnie zaskoczyć....- zaśpiewałam do niego po czym niespodziewanie pękły nam gałęzie na których staliśmy. Ktoś krzyknął a ja sobie z tego nic nie zrobiłam. Osłoniłam twarz dłońmi a gdy byłam prawie przy ziemi, chwyciłam solidną gałąź, na której chwilę się pohuśtałam nim nie wylądowałam robiąc piruetu i pobiegłam jak najszybciej do Hinaty, który utknął na drzewie. Zwisał głową w dół, z czego zaczęłam się śmiać.
- Ej Hinata!- krzyknęłam gdy jakoś się uspokoiłam.- Dzidzia potrzebuje pomocy?- spytałam z drwiną. Ten jedynie pokazał mi środkowy palec po czym zgrabnie wylądował tuż przede mną. Spojrzał na mnie z góry morderczym wzrokiem, na co ja mrugnęłam do niego i cmoknęłam go w policzek.
- Co to była za piosenka, którą śpiewałaś?
- Ale która? Obie polskie i żadnej nie znasz.- pokazałam mu język, przez co ten złapałam mnie za szyję i zaczął delikatnie podduszać....
- Karp! Ookai!- usłyszeliśmy krzyk naszego wychowawcy. Zesztywniałam i mało myśląc przerzuciłam Hinatę na drugą stronę. Szybko jednak spoważnieliśmy i podbiegliśmy do naszego wychowawcy. Kurwa dziewczyno! Pojebało cię?! Nie jesteś sama aby wyczyniać takie rzeczy! Teraz to po mnie! Z takimi myślami biegłam w stronę mężczyzny a gdy się zatrzymaliśmy to oboje zaczęliśmy się bać. Ten chwilę nam się przyglądał po czym rozpoczął rozmowę.
- Wam to się państwo nudzi? Chciałbym przypomnieć iż nie są państwo na wakacjach, a jedynie na obozie. Jeśli chcą państwo się bawić i zachowywać jak gówniarze to proszę przenieść się do klas C lub D. Klasa K nie potrzebuje bachorów.
- Przepraszamy...- wyszeptaliśmy. Na około nas zebrali się praktycznie wszyscy. Byli ciekawi jaką karę dostaniemy.
- Takie odpowiedzi możecie mówić do rodziców a nie do mnie. Kara was nie ominie....- dalej nie usłyszałam bo zaczęło szumieć mi w uszach. Zamrugałam kilkakrotnie oczami, widząc jakieś czarne plamki przed sobą. Chciałam coś powiedzieć do Hinaty, lecz jedynie na niego spojrzałam a jego obraz rozmył mi się przed oczami.... „ Biegłam przed siebie, czułam strach, ktoś mnie gonił a ja chciałam przed tym kimś uciec. Rozejrzałam się na boki i wiedziałam gdzie jestem. Byłam w pobliżu opuszczonego szpitala radzieckiego. Kiedyś weszłam tam z kumplami na szkolnym ognisku i już nigdy obiecaliśmy sobie tam nie wejść. Tym razem biegłam i znów ujrzałam ten straszny budynek. Przyśpieszyłam kroku, i starając utrzymać równowagę, wbiegłam do środka. Nawet nie otworzyłam drzwi, po prostu przez nie przeszłam.... A więc byłam duchem?! Rozejrzałam się za siebie, znów powracając do swojego „ ciała”. Musiałam się upewnić iż go zgubiłam. Wyjrzałam ostrożnie przez okno, i ujrzałam białą sylwetkę. Nie myśląc o tym co robię pognałam na piętro, znaleźć jakieś bezpieczne miejsce. Od razu pomyślałam o dachu. Gnałam przez czerwono-białe korytarze, na sam widok krwi robiło mi się niedobrze. Mijałam kolejne sale operacyjne i gdy zbliżałam się do schodów pożarowych, usłyszałam. Usłyszałam jego spokojne, powolne i głośne kroki. Słychać było jak stąpa po czymś mokrym i lepkim. Po moim ciele przeszły ciarki. Zaczęłam wdrapywać się na górę, używając swoich zdolności przeszłam przez metalową blachę. Znów poczułam leśne powietrze i chciałam wskoczyć na jakieś drzewo, gdy coś złapało moje nogi. Krzyknęłam zaskoczona oraz przerażona. Chciałam się wyszarpać, jednak to coś pełzło coraz wyżej aż nie owinęło mojego całego ciała. Czułam jak w moich oczach wzbierają się łzy....”
****
No witam was moi mili! Jak mnie tu daaaawno nie było , a notkę dawno miałam napisaną, tylko waszych komciów nie było.. No ale to już taki czas kiedy trudno o chwilę wolnego czasu. Nie ma to jak szkoła no nie? A jak u was minęły te pierwsze dwa miesiące szkoły? Bo u mnie to męczarnia i masakra, pisana przez wielkie litery. No, ale cóż można powiedzieć? Liceum robi swoje. Tak więc nie wiem kiedy pojawi się najbliższa notka, ale postaram się ją dodać w następnym miesiącu. Całuski kochani i czekam na wasze komentarze ;*
O Odynie... Ile ja czekałam! Ty wiesz ile?! Ale sie doczekałam! Czekam na następny rozdział. Pozdrawiam, życzę weny i czasu.
OdpowiedzUsuńBardzo cię przepraszam, za to iż kazałam ci czekać. Co do następnego rozdziału to trochę sobie poczekasz, ale mam nadzieje jak najszybciej go skończyć i wstawić. No na pewno wiem ile czekałaś, ale chciałam poczekać na chociażby jeden komentarz, zanim bym go wstawiła no i chciałam mieć już odrobinę tej nowej notki. No czas się przyda, no ale nie ma jak uroki liceum ;)
UsuńNie masz za co przepraszać :) Cieszę się, że odpowiedziałaś na mój komentarz. Na Twoje rozdziały mogę czekać wieczność, bo warto. Masz talent.
OdpowiedzUsuńZawsze z wielką radością odpisije na komentarze. Bardzo sie ciesze , ze tak uważasz. To wiele dla mnie znaczy.
UsuńGdzie next? Ja wiem... Miałam czekać, ale... No ja już nie dam rady tyle czekać! Zrobisz mi tę przyjemność i dasz kolejny next?
OdpowiedzUsuńNa serio nie wiem. Ale postaram się dać w ciągu dwóch tygodni..... Ale powiem tyle iż coś bardzo ciekawego się w nim wydarzy ;)
UsuńTen tego i tamtego? XD Nie mogę się doczekać. XXDD
UsuńNic nie dopowiem :P
UsuńA jak poproszę? Tak bardzo, bardzo ładnie �� Albo... Najlepiej będzie jak dasz rozdział! XD
OdpowiedzUsuńEjjjj w miejscu tych znaków zapytania powinny być wesołe uśmiechy!! Co za skandal! XD
OdpowiedzUsuńAch te skandaliczne komentarze.... Nawet jak poprosisz to nie powiem, a co do umieszczenia notki to jeśli wyczarujesz dla mnie wolny weekend oraz kompa tylko dla mnie to z chęcią dokończę dwie ostatnie strony i umieszczę :P
UsuńEeeee... Dobrze! Ja stawiam TY płacisz! XXDD
OdpowiedzUsuńGwałt? Wow tego się nie spodziewałam.
OdpowiedzUsuńRozdział fajny jak każdy inny, czuję że kolejny będzie jeszcze lepszy ^^