Zenki
Łaziłem po swoim pokoju i
kończyłem pakowanie. Niebawem powinien ktoś po mnie przyjechać.
Jakby tego było mało. Czemu po prostu nie zdejmą z nas tego
przeklętego zaklęcia, które uniemożliwia nam teleportacje?
Przecież to by wszystkim ułatwiło życie. Westchnąłem,
przeczesując palcami swoje włosy oraz zamykając walizkę. Jak
zwykle święta spędzę z rodzicami a Hana oraz Ran nie dadzą mi
spokoju. Nagle ktoś zapukał a po chwili do mojego pokoju weszli Kyo
oraz Kenji.
- Spakowany?- spytał blondyn jak zwykle tym rzeczowym tonem. Przewróciłem oczami.
- Tak, spakowałem się mamusiu. Umiem nawet składać ubranka i odróżniać czystą bieliznę,więc nie zobaczysz mojej spermy. No chyba iż nie wiesz jak ona wygląda dziewico?- spytałem z powagą, na co Kyo parsknął śmiechem a Kenji rzucił we mnie jakąś książką, której uniknąłem.- Ej tylko nie pornosem. Pożyczyć ci mogę do walenia konia, ale nie do rzucania!- krzyknąłem oburzony, szybko łapiąc ją i do siebie tuląc.
- Seksoholik. Ciekawe jaka laska będzie chciała zostać twoją żoną?- spytał z ironią. Puściłem do niego oczko.
- Wiesz mam jedną na oku. To blondynka o czerwonych oczach i stoi tuż przede mną.
- Pedał. Sorry, ale z takimi jak ty się nie zadaje.
- Nie? A Ookai?- spytał Kyo.
- On to co innego. Taki wyjątek.
- Ta jaasne.- stwierdziliśmy z kuzynem jednocześnie. W tym samym czasie ktoś zapukał do moich drzwi i o wilku mowa! Dosłownie. W drzwiach stał fioletowłosy.
- Eee. Przepraszam, ale chciałbym poinformować iż obecne opuszczanie terenu szkoły jest zabronione.
- Co? Czemu?- spytaliśmy jednocześnie do niego podchodząc. Ten zaczesał grzywkę do tyłu.
- Cóż, strażnicy wyczuli iż w pobliżu znajdują się mroczni klasy piątej a konkretniej Pożeracze, dlatego wszelakie opuszczanie murów szkoły są zabronione. To tyle... A i oczywiście nasze rodziny zostały o tym poinformowane.
- Ale w takim razie jak mają wyglądać ferie świąteczne? Jutro przecież jest 24, a zapewne do tego czasu nic nie znajdą.- stwierdził Kyo, na co fioletowłosy się naburmuszył.
- Z całym szacunkiem, lecz strażnicy są na ich tropie. A co do tego to proszę z tymi pytaniami do dyrektora. Żegnam.- i opuścił pokój zostawiając nas samych. Po chwili Kenji zdzielił go w łeb, na co zakryłem usta, bu stłumić swój śmiech. Po takiej informacji jaką usłyszeliśmy nie wypada się śmiać.
- Ciebie to naprawdę pojebało?!
- Nie. To raczej ciebie. Zważaj na słowa.
- Niby czemu blondi?- prychnął spoglądając na niego z pogardą. Ech, z facetami jak z dziećmi.
- Ponieważ imbecylu, jakbyś nie zauważył właśnie go obraziłeś oraz osoby, które są strażnikami jak i na nich się szkolą. Taką postawą pokazałeś iż są oni jedynie nic nie znaczącymi istnieniami. Myślisz, że kto będzie miał gorzej? My czy oni? Oni, ponieważ mogą zginąć byśmy my żyli, w ten sposób osieracając swoje dzieci oraz zostawiając rodziny. Tak więc nim cokolwiek powiesz, zastanów się nad tym chodź przez chwilę.
- Dobra panienki. Wy się kłóćcie się, a ja zostawię was same i pójdę poszukać jakiejś cukrowej laski.- mruknąłem do nich po czym wyszedłem ze SWOJEGO pokoju. Przejechałem dłonią po włosach, zastanawiając się dlaczego się z nimi zadaje? Dobra, Kyo to mój kuzyn, a więc rodzina a Kenjego znam od, no praktycznie od kołyski. Westchnąłem i opuściłem internat. Rozejrzałem się po okolicy, i cóż widziałem tylko niektóre uczennice z młodszych klas, ale to bardziej uczniowie klas K przeważali liczbę osób, które przez całą podróż do żeńskiego internatu przecinały mi drogę. Wszedłem do budynku i na szczęście ujrzałem znane mi dobrze brązowe włosy.
- Cześć Misao.- mruknąłem tuż przy uchu dziewczyny, która podskoczyła zaskoczona, a z jej dłoni wypadła czytana książka.
- Na boginię, Zenki. Przestraszyłeś mnie. Co tam?- spytała robiąc mi miejsce na dwuosobowej kanapie. Przeskoczyłem przez oparcie i otoczyłem ją ramieniem.
- Słyszałaś nowinę? Zostajemy w szkole na święta.
- Ach to? Tak słyszałam. Twoje kółko różańcowe zaczęło ubolewać iż cie nie zobaczą, ale jak dowiedziały się iż jesteś to aż piszczały z radości.. A właśnie, gdzie Kyo?- spytała pełnym miłości oraz uwielbienia głosem. Ech, kuzynku ty to naprawdę czasami dobijasz człowieka. Niby czemu ty nie widzisz tego iż ona ciebie nie zdradzi?
- Twój kochaś? Kłóci się z Kenjim. A co? Ja ci nie wystarczam?- spytałem obrażony.
- Nie.- powiedziała bez chwili zastanowienia. Złapałem się teatralnie za serce, udając iż nad tym ubolewam.
- Czy ty nie masz serca?- pytam płaczliwie, na co ta uśmiecha się przesłodko niczym mała dziewczynka i w tym momencie mam wielką ochotę ją chronić. To właśnie w Misao, Kyo uwielbia najbardziej.
- Tylko dla ciebie go nie mam Zenki. Za dobrze cię znam, by wiedzieć jaki masz stosunek do kobiet...- zakryłem jej dłonią usta. Znam to kazanie na pamięć. Ale cóż, to mnie nie zmieni.
- Misa, to na mnie nie działa. Gadasz to bogini wie ile czasu, a jakbyś nie zobaczyła to dalej nie ma takiej kobiety, która by mnie zaspokajała w stu procentach.
- Debil z ciebie. Wiesz czemu takiej kobiety jeszcze nie ma?- zaprzeczyłem, a byłem dość ciekawy co ona wymyśli.- Bo się boisz zaangażowania. Jutro wigilia a za parę dni sylwester. Może jako postanowienie noworoczne dasz sobie znalezienie tej jedynej? A może nie od razu tej jedynej, lecz takiej z którą wytrzymasz przynajmniej rok.- przysunąłem się bliżej niej, bo muszę stwierdzić iż mnie tym odrobinę zaintrygowała. Zakład?
- Zakład? A o co?
- Nie wiem. Co może chcieć przyszły władca?
- A bo ja wiem? Chwila... mam. Będę pierwszym, który dowie się o twojej ciąży.
- Dobra, ale to będzie się liczyć jeśli wytrzyma z tobą trzy miesiące. I to na naszych oczach.- podkreśliła po czym pstrykając mnie w nos zeskoczyła z kanapy i pognała prawdopodobnie do Kyo. Też wstałem i ujrzałem na horyzoncie Ellenę. I ta mnie dostrzegła, bo puściła do mnie oczko i kuszącym krokiem udała się na górę. Przystawiłem palce do ust, po czym przejechałem po nich kciukiem i udałem się w stronę białowłosej....
- Spakowany?- spytał blondyn jak zwykle tym rzeczowym tonem. Przewróciłem oczami.
- Tak, spakowałem się mamusiu. Umiem nawet składać ubranka i odróżniać czystą bieliznę,więc nie zobaczysz mojej spermy. No chyba iż nie wiesz jak ona wygląda dziewico?- spytałem z powagą, na co Kyo parsknął śmiechem a Kenji rzucił we mnie jakąś książką, której uniknąłem.- Ej tylko nie pornosem. Pożyczyć ci mogę do walenia konia, ale nie do rzucania!- krzyknąłem oburzony, szybko łapiąc ją i do siebie tuląc.
- Seksoholik. Ciekawe jaka laska będzie chciała zostać twoją żoną?- spytał z ironią. Puściłem do niego oczko.
- Wiesz mam jedną na oku. To blondynka o czerwonych oczach i stoi tuż przede mną.
- Pedał. Sorry, ale z takimi jak ty się nie zadaje.
- Nie? A Ookai?- spytał Kyo.
- On to co innego. Taki wyjątek.
- Ta jaasne.- stwierdziliśmy z kuzynem jednocześnie. W tym samym czasie ktoś zapukał do moich drzwi i o wilku mowa! Dosłownie. W drzwiach stał fioletowłosy.
- Eee. Przepraszam, ale chciałbym poinformować iż obecne opuszczanie terenu szkoły jest zabronione.
- Co? Czemu?- spytaliśmy jednocześnie do niego podchodząc. Ten zaczesał grzywkę do tyłu.
- Cóż, strażnicy wyczuli iż w pobliżu znajdują się mroczni klasy piątej a konkretniej Pożeracze, dlatego wszelakie opuszczanie murów szkoły są zabronione. To tyle... A i oczywiście nasze rodziny zostały o tym poinformowane.
- Ale w takim razie jak mają wyglądać ferie świąteczne? Jutro przecież jest 24, a zapewne do tego czasu nic nie znajdą.- stwierdził Kyo, na co fioletowłosy się naburmuszył.
- Z całym szacunkiem, lecz strażnicy są na ich tropie. A co do tego to proszę z tymi pytaniami do dyrektora. Żegnam.- i opuścił pokój zostawiając nas samych. Po chwili Kenji zdzielił go w łeb, na co zakryłem usta, bu stłumić swój śmiech. Po takiej informacji jaką usłyszeliśmy nie wypada się śmiać.
- Ciebie to naprawdę pojebało?!
- Nie. To raczej ciebie. Zważaj na słowa.
- Niby czemu blondi?- prychnął spoglądając na niego z pogardą. Ech, z facetami jak z dziećmi.
- Ponieważ imbecylu, jakbyś nie zauważył właśnie go obraziłeś oraz osoby, które są strażnikami jak i na nich się szkolą. Taką postawą pokazałeś iż są oni jedynie nic nie znaczącymi istnieniami. Myślisz, że kto będzie miał gorzej? My czy oni? Oni, ponieważ mogą zginąć byśmy my żyli, w ten sposób osieracając swoje dzieci oraz zostawiając rodziny. Tak więc nim cokolwiek powiesz, zastanów się nad tym chodź przez chwilę.
- Dobra panienki. Wy się kłóćcie się, a ja zostawię was same i pójdę poszukać jakiejś cukrowej laski.- mruknąłem do nich po czym wyszedłem ze SWOJEGO pokoju. Przejechałem dłonią po włosach, zastanawiając się dlaczego się z nimi zadaje? Dobra, Kyo to mój kuzyn, a więc rodzina a Kenjego znam od, no praktycznie od kołyski. Westchnąłem i opuściłem internat. Rozejrzałem się po okolicy, i cóż widziałem tylko niektóre uczennice z młodszych klas, ale to bardziej uczniowie klas K przeważali liczbę osób, które przez całą podróż do żeńskiego internatu przecinały mi drogę. Wszedłem do budynku i na szczęście ujrzałem znane mi dobrze brązowe włosy.
- Cześć Misao.- mruknąłem tuż przy uchu dziewczyny, która podskoczyła zaskoczona, a z jej dłoni wypadła czytana książka.
- Na boginię, Zenki. Przestraszyłeś mnie. Co tam?- spytała robiąc mi miejsce na dwuosobowej kanapie. Przeskoczyłem przez oparcie i otoczyłem ją ramieniem.
- Słyszałaś nowinę? Zostajemy w szkole na święta.
- Ach to? Tak słyszałam. Twoje kółko różańcowe zaczęło ubolewać iż cie nie zobaczą, ale jak dowiedziały się iż jesteś to aż piszczały z radości.. A właśnie, gdzie Kyo?- spytała pełnym miłości oraz uwielbienia głosem. Ech, kuzynku ty to naprawdę czasami dobijasz człowieka. Niby czemu ty nie widzisz tego iż ona ciebie nie zdradzi?
- Twój kochaś? Kłóci się z Kenjim. A co? Ja ci nie wystarczam?- spytałem obrażony.
- Nie.- powiedziała bez chwili zastanowienia. Złapałem się teatralnie za serce, udając iż nad tym ubolewam.
- Czy ty nie masz serca?- pytam płaczliwie, na co ta uśmiecha się przesłodko niczym mała dziewczynka i w tym momencie mam wielką ochotę ją chronić. To właśnie w Misao, Kyo uwielbia najbardziej.
- Tylko dla ciebie go nie mam Zenki. Za dobrze cię znam, by wiedzieć jaki masz stosunek do kobiet...- zakryłem jej dłonią usta. Znam to kazanie na pamięć. Ale cóż, to mnie nie zmieni.
- Misa, to na mnie nie działa. Gadasz to bogini wie ile czasu, a jakbyś nie zobaczyła to dalej nie ma takiej kobiety, która by mnie zaspokajała w stu procentach.
- Debil z ciebie. Wiesz czemu takiej kobiety jeszcze nie ma?- zaprzeczyłem, a byłem dość ciekawy co ona wymyśli.- Bo się boisz zaangażowania. Jutro wigilia a za parę dni sylwester. Może jako postanowienie noworoczne dasz sobie znalezienie tej jedynej? A może nie od razu tej jedynej, lecz takiej z którą wytrzymasz przynajmniej rok.- przysunąłem się bliżej niej, bo muszę stwierdzić iż mnie tym odrobinę zaintrygowała. Zakład?
- Zakład? A o co?
- Nie wiem. Co może chcieć przyszły władca?
- A bo ja wiem? Chwila... mam. Będę pierwszym, który dowie się o twojej ciąży.
- Dobra, ale to będzie się liczyć jeśli wytrzyma z tobą trzy miesiące. I to na naszych oczach.- podkreśliła po czym pstrykając mnie w nos zeskoczyła z kanapy i pognała prawdopodobnie do Kyo. Też wstałem i ujrzałem na horyzoncie Ellenę. I ta mnie dostrzegła, bo puściła do mnie oczko i kuszącym krokiem udała się na górę. Przystawiłem palce do ust, po czym przejechałem po nich kciukiem i udałem się w stronę białowłosej....
Hinata
Maszerowałem szybkim
krokiem w stronę umówionego wcześniej z moją paczką miejsca
spotkania. Skoro świąt nie spędzimy z najbliższymi to sami też
możemy coś zorganizować. Do tego jeszcze tamte imbecyle mnie
wkurwiły. No sorry was bardzo szlachetne księżniczki, ale to kurwa
nie moja wina iż jakiemuś pojebowi zachciało się na was
zapolować. Jak dla mnie to możecie iść i dać się im pożreć!
Przynajmniej na świecie będzie o kilku idiotów mniej. Nagle się
zatrzymałem i dałem sobie z całej siły z liścia. Do cholery
jestem uczniem klasy K, który już na początku nauki przysięgałem
ich chronić, nieważne co! Ale nie! Wystarczyło jedno zdanie by
mnie wkurwić i to tak abym chciał by zginęła.... Nagle usłyszałem
czyjeś przyśpieszone kroki. Ktoś mnie gonił. Ruszyłem powoli
układając w głowie szybki oraz skuteczny atak. Słuchałem się w
jego kroki, uspokoiłem oddech i gdy wyczułem ruch jego ciała nim
jego myśli mogłyby wpaść na ten ruch, odwróciłem się,
chwytając go za gardło oraz nadgarstki i jednym płynnym ruchem
powalając go na ziemię. Przycisnąłem jego ciało kolanem do
śniegu i miałem już dać mu po ryju, gdy okazało się iż
rzuciłem się na Kenjego! Szybko z niego się podniosłem, pomogłem
mu wstać i zacząłem otrzepywać ze śniegu. No kurwa! Jak mogłem
się na niego rzucić?! I do tego chcieć mu coś zrobić?!
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam!- powtarzałem jak jakąś mantrę, cały czas go otrzepując z śniegu. Nagle ten chwycił mnie za obie dłonie, unieruchamiając je i pociągnął w dół. Spojrzałem na niego i miałem wielką ochotę zatopić się w jego krwistych wargach, jednak musiałem się ogarnąć. Spojrzałem na niego, później na swoje ręce.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam!- powtarzałem jak jakąś mantrę, cały czas go otrzepując z śniegu. Nagle ten chwycił mnie za obie dłonie, unieruchamiając je i pociągnął w dół. Spojrzałem na niego i miałem wielką ochotę zatopić się w jego krwistych wargach, jednak musiałem się ogarnąć. Spojrzałem na niego, później na swoje ręce.
- Ee.. Risoko- senpai,
mógłbyś mnie puścić?
- Hinata... Ja mam imię.
- Ech, dobrze. Kenji-san czy mógłbyś mnie puścić? Śpieszę się.
- Jasne. A to niby gdzie ci tak śpieszno?- spytał wypełniając moją prośbę.
- A... No wiesz, Saizo oraz reszta chcieli się spotkać i omówić plany na jutrzejszy dzień i wiesz. Nie wypada by kobiety czekały.
- Kobiety i Saizo.- poprawił mnie z czego zachichotałem.
- Nie, tylko kobiety. Przecież Saizo nie ma jaj, by być nazywanym facetem.- stwierdziłem dumnie. Tym razem i on się zaśmiał, lecz po chwili się opanował. Jaka szkoda. Ma taki słodki śmiech a z niego nie korzysta! Toż to strata dla ludzkości!
- Och. Czyżby dostojny pan Risoko śmiał się z innych ludzi? Do tego z mężczyzny, który może go kiedyś chronić?- spytałem z lekkim rozbawieniem. Ten jedynie pokazał mi język, który miałem wielką ochotę ugryźć i powoli się nim bawić. Ach tak bardzo go pragnę iż... Nagle dostałem po twarzy śnieżką, która odrzuciła mnie z ogromną siłą na ziemię. Podniosłem się gwałtownie, szykując swoją amunicję i skupiając wszystkie swoje zmysły na zlokalizowaniu celu. Nie musiałem długo tego robić. Saizo stał cały wściekły, zapewne usłyszał moją wzmiankę o tym iż nie ma jaj.
- Och witam, nasze drogie damy. W czym mogę służyć?- przyjrzałem mu się uważnie i w chwili gdy zabierał się za odpowiedzenie na moje pytanie jebnąłem go śnieżką z taką samą siłą jak on mnie prosto w mordę. Upadł prosto w wielką zaspę śniegu, który dostał mu się zza ubrania. Z piskiem podskoczył i zapalił się niczym ludzka pochodnia. Zaniosłem się śmiechem, do czego dołączyła reszta naszej widowni. Gdy miała uderzyć we mnie ognista śnieżka, zatrzymałem ją, ścianą z śniegu. Ach nie ma to jak być mną.
- Hinata! Chuju nie ruchany, zajebie cię!
- Ach panienko, proszę nie podnosić głosu oraz nie opuszczać pończoch. Tak nie przystoi.
- Saizo, przestań! Tak samo ty Hinata.- przerwała nam Isanami, która pocałowała swojego chłopaka w policzek. Naburmuszyłem się. Też tak chce! Nagle ktoś cmoknął i mnie w policzek. Jak się okazało była to Nanami. A jednak ktoś mnie na tym świecie kocha! Ale szkoda iż to nie ta osoba, którą ja kocham.
- Dobrze chłopcy, jak wygląda nasza wigilia? My z dziewczynami ustaliłyśmy iż zrobimy ją w pokoju Saizo, ponieważ jego współlokator dawno pojechał... A ty Risoko-senpai? Masz jakieś plany na jutro?- spytała, uśmiechnięta jak zawsze Nanami. Wcześniej jak zawsze skoczyła mi na ręce i niczym małpka uwiesiła się na mnie.
- Ja? Nic.
- To może dołączysz do nas? Im nas więcej tym weselej.- zaproponowała Bia, podchodząc do niego. Posłałem jej spojrzenie pod tytułem „Wara od niego”, tak by tylko ona je ujrzała a ta tak bym ja tylko zobaczył pokazała mi środkowy palec. Zagotowało się we mnie w gniewie i miałem wielką ochotę coś jej zrobić. Nieważne iż jest lesbijką lub dziewczyną. Nikomu nie pozwolę go tknąć! Miałem na nią warknąć gdy... kichnąłem. Cholera jakim cudem kichnąłem?! Wytarłem rękawem nos, jednocześnie zakrywając sobie twarz, gdy szykowało się kolejne kichnięcie. Nanami z piskiem ze mnie zeskoczyła, jakbym był jakimś trędowatym. No kurde dzięki laska. Sarknąłem do niej w myślach.
- Ale z ciebie idiota. Zapomnieć osłonić swoje ciało przed mrozem lub tak jak to robią normalni ludzie ubrać ciepłą kurtkę.- powiedział ironicznie Saizo. Pokazałem mu środkowy palec, w tym samym czasie wyczarterowując sobie cieplusią oraz mięciutką kurteczkę. Otoczyłem się ramionami i udałem się w stronę internatu a oni za mną.
- Z wielką chęcią. Tylko najpierw zajmę się tym idiotą, co się przeziębił, by nie zepsuł jutrzejszej zabawy.- odpowiedział blondyn na pytanie niebieskowłosej. Dyskretnie się uśmiechnąłem. Kenji się mną zajmie! Mam nadzieje iż wysmaruje mi klatkę piersiową wodą z octem, tak samo i plecy. Chuj, że śmierdzi, ale przynajmniej mnie po dotyka. Mrr...
-..ta.. Hinata słyszysz co do ciebie mówię?
- Cco?- zamrugałem powiekami, rozglądając się dookoła i ogarniając iż jesteśmy sami w pokoju.
- Mówię ci, żebyś się rozebrał i poszedł wziąć gorącą kąpiel.
- Aaa. Jasne.- odpowiedziałem głupkowato, zdejmując z siebie kurtę a po niej ciuchy, po czym będąc w samych bokserkach, powlekłem się do łazienki, gdzie ze zdziwieniem stwierdziłem iż czeka na mnie gotowa kąpiel. Znów mimowolnie się uśmiechnąłem. I jak tu go nie kochać? No jak? Szybko zsunąłem z siebie bokserki i zanurzyłem się w wodzie, z lekkim sykiem. O kurwa, trochę za gorąca, nawet jak dla mnie. Jednak jebać to! Oparłem głowę na ramieniu i przyglądałem się ułożeniu kafelek na podłodze....
- Hinata... Ja mam imię.
- Ech, dobrze. Kenji-san czy mógłbyś mnie puścić? Śpieszę się.
- Jasne. A to niby gdzie ci tak śpieszno?- spytał wypełniając moją prośbę.
- A... No wiesz, Saizo oraz reszta chcieli się spotkać i omówić plany na jutrzejszy dzień i wiesz. Nie wypada by kobiety czekały.
- Kobiety i Saizo.- poprawił mnie z czego zachichotałem.
- Nie, tylko kobiety. Przecież Saizo nie ma jaj, by być nazywanym facetem.- stwierdziłem dumnie. Tym razem i on się zaśmiał, lecz po chwili się opanował. Jaka szkoda. Ma taki słodki śmiech a z niego nie korzysta! Toż to strata dla ludzkości!
- Och. Czyżby dostojny pan Risoko śmiał się z innych ludzi? Do tego z mężczyzny, który może go kiedyś chronić?- spytałem z lekkim rozbawieniem. Ten jedynie pokazał mi język, który miałem wielką ochotę ugryźć i powoli się nim bawić. Ach tak bardzo go pragnę iż... Nagle dostałem po twarzy śnieżką, która odrzuciła mnie z ogromną siłą na ziemię. Podniosłem się gwałtownie, szykując swoją amunicję i skupiając wszystkie swoje zmysły na zlokalizowaniu celu. Nie musiałem długo tego robić. Saizo stał cały wściekły, zapewne usłyszał moją wzmiankę o tym iż nie ma jaj.
- Och witam, nasze drogie damy. W czym mogę służyć?- przyjrzałem mu się uważnie i w chwili gdy zabierał się za odpowiedzenie na moje pytanie jebnąłem go śnieżką z taką samą siłą jak on mnie prosto w mordę. Upadł prosto w wielką zaspę śniegu, który dostał mu się zza ubrania. Z piskiem podskoczył i zapalił się niczym ludzka pochodnia. Zaniosłem się śmiechem, do czego dołączyła reszta naszej widowni. Gdy miała uderzyć we mnie ognista śnieżka, zatrzymałem ją, ścianą z śniegu. Ach nie ma to jak być mną.
- Hinata! Chuju nie ruchany, zajebie cię!
- Ach panienko, proszę nie podnosić głosu oraz nie opuszczać pończoch. Tak nie przystoi.
- Saizo, przestań! Tak samo ty Hinata.- przerwała nam Isanami, która pocałowała swojego chłopaka w policzek. Naburmuszyłem się. Też tak chce! Nagle ktoś cmoknął i mnie w policzek. Jak się okazało była to Nanami. A jednak ktoś mnie na tym świecie kocha! Ale szkoda iż to nie ta osoba, którą ja kocham.
- Dobrze chłopcy, jak wygląda nasza wigilia? My z dziewczynami ustaliłyśmy iż zrobimy ją w pokoju Saizo, ponieważ jego współlokator dawno pojechał... A ty Risoko-senpai? Masz jakieś plany na jutro?- spytała, uśmiechnięta jak zawsze Nanami. Wcześniej jak zawsze skoczyła mi na ręce i niczym małpka uwiesiła się na mnie.
- Ja? Nic.
- To może dołączysz do nas? Im nas więcej tym weselej.- zaproponowała Bia, podchodząc do niego. Posłałem jej spojrzenie pod tytułem „Wara od niego”, tak by tylko ona je ujrzała a ta tak bym ja tylko zobaczył pokazała mi środkowy palec. Zagotowało się we mnie w gniewie i miałem wielką ochotę coś jej zrobić. Nieważne iż jest lesbijką lub dziewczyną. Nikomu nie pozwolę go tknąć! Miałem na nią warknąć gdy... kichnąłem. Cholera jakim cudem kichnąłem?! Wytarłem rękawem nos, jednocześnie zakrywając sobie twarz, gdy szykowało się kolejne kichnięcie. Nanami z piskiem ze mnie zeskoczyła, jakbym był jakimś trędowatym. No kurde dzięki laska. Sarknąłem do niej w myślach.
- Ale z ciebie idiota. Zapomnieć osłonić swoje ciało przed mrozem lub tak jak to robią normalni ludzie ubrać ciepłą kurtkę.- powiedział ironicznie Saizo. Pokazałem mu środkowy palec, w tym samym czasie wyczarterowując sobie cieplusią oraz mięciutką kurteczkę. Otoczyłem się ramionami i udałem się w stronę internatu a oni za mną.
- Z wielką chęcią. Tylko najpierw zajmę się tym idiotą, co się przeziębił, by nie zepsuł jutrzejszej zabawy.- odpowiedział blondyn na pytanie niebieskowłosej. Dyskretnie się uśmiechnąłem. Kenji się mną zajmie! Mam nadzieje iż wysmaruje mi klatkę piersiową wodą z octem, tak samo i plecy. Chuj, że śmierdzi, ale przynajmniej mnie po dotyka. Mrr...
-..ta.. Hinata słyszysz co do ciebie mówię?
- Cco?- zamrugałem powiekami, rozglądając się dookoła i ogarniając iż jesteśmy sami w pokoju.
- Mówię ci, żebyś się rozebrał i poszedł wziąć gorącą kąpiel.
- Aaa. Jasne.- odpowiedziałem głupkowato, zdejmując z siebie kurtę a po niej ciuchy, po czym będąc w samych bokserkach, powlekłem się do łazienki, gdzie ze zdziwieniem stwierdziłem iż czeka na mnie gotowa kąpiel. Znów mimowolnie się uśmiechnąłem. I jak tu go nie kochać? No jak? Szybko zsunąłem z siebie bokserki i zanurzyłem się w wodzie, z lekkim sykiem. O kurwa, trochę za gorąca, nawet jak dla mnie. Jednak jebać to! Oparłem głowę na ramieniu i przyglądałem się ułożeniu kafelek na podłodze....
24 grudnia
Każdy starał zaplanować sobie dzisiejszy dzień. Niektórzy woleli spędzić go w z rodziną, inni tak jak uczniowie szkoły imienia bogini Amaterasu musieli spędzić go w swoim gronie, tych osób, które pozostały w szkole. Hinata siedział wraz z resztą swojej paczki. Oprócz nich siedzieli z nimi Kenji, Kyo, Misao oraz zaciągnięty przez dziewczynę Zenki, który prawdopodobnie by przeleciał jakąś z dziewczyn. Zastanawialiście się czemu demony w ogóle obchodzą święta? Pewnie dlatego by w jakiś sposób wpasować się do świata ludzkiego... A czemu ludzie obchodzą święta? Czy tylko po to by dostawać prezenty? Wydawać pieniądze na zakupy? Nie, raczej nie o to chodziło. Teraz może i tak to wygląda, lecz kiedyś chodziło o dawanie innym radości, spędzanie czasu w gronie najbliższych. To jest tym co czyni święta wyjątkowymi dniami. Dlatego i demony mają prawo do spędzenia tych kilku dni wraz z rodziną
Amu
Westchnęłam spoglądając na Saizo i Isanami. Farciarze ! Też bym chciała być ze swoim chłopakiem! Oparłam głowę o ścianę i zamknęłam oczy. Skoro nie mogę z nim być cieleśnie, to zawsze mogę być wraz z jego duszą. Skupiłam się i po chwili mogłam czuć to samo co on. Uśmiechnęłam się. Też czuł się samotny, więc nie byłam sama w tym uczuciu. " Kocham cię mój koci zboczeńcu" powiedziałam w myślach i przesłałam mu to wraz z pocałunkiem. Nawet nie musiałam czekać dwóch sekund a dostałam od niego też całusa wraz z odpowiedzią " A ja ciebie myszko. Wróć do mnie, samemu zimno w łóżku...". Ach nie no, nie ma to jak mój kocur! Dobra, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem! To, że nie spędzę z nim dzisiejszego dnia nie oznacza końca świata! Podniosłam się z siedzenia i ruszyłam rozpocząć całą tą imprezkę!
Tymczasem gdy w świecie demonów, uczniowie nie mieli możliwości spędzenia tego czasu z rodziną bohaterka opowiadania, siedziała w swoim przytulnym domku wraz z rodziną, jednak czuła iż czegoś jej w te święta brakuje, lecz nie wiedziała czego....
****
No cześć moi drodzy! Tak więc jest pierwsza notka świąteczna na blogu! Mam nadzieje iż wasze święta są spędzane w gronie rodzinnym, wypełnionym radością, szczęściem i miłością, bo u mnie są. Tak więc nie widzę sensu w rozpisywaniu się, tylko wystarczy życzyć wam zdrowych, wesołych i zabawnych świąt oraz udanego sylwestra :D
Cud, miód rozdział :* Czekam na więcej, WESOŁYCH Świąt tak przy okazji. Troszeczkę spóźnione to, ale... liczą sie chyba intencje prawda?
OdpowiedzUsuńNo jasne, że liczą się intencje :D
Usuń