Biegłam
ile sił w nogach, kompletnie nie wiedząc w którą stronę powinnam
się udać! Czemu do cholery nie umiem przewidywać przyszłości
wtedy kiedy tego chce?! Zaraz, przypomnij sobie co mówili
nauczyciele... Mam! „ Jedynym kluczem do sukcesu i odnalezienia
swoich ukrytych zdolności jest współpraca ze swoimi instynktami
oraz z własną naturą. Jednakże nim się do tego zabierzecie
musicie dobrze znać samych siebie..” Czy ja znam siebie? Nie, tego
jestem pewna, lecz to nie jest czas na szukanie innych rozwiązań.
Przystanęłam obok wielkiej sosny, zamknęłam oczy i próbowałam
się wyciszyć. Wyobraziłam sobie scenę, z mojego ulubionego anime
„ Naruto” gdy główny bohater znajduje się przed klatką lisa.
Tylko że, w mojej klatce nie było lisa. Była tylko ciemność i
nic więcej. Niby nic strasznego, lecz się tego lękałam. Słyszałam
bicie serca , oddech oraz jakby jakieś szpony ocierały o kamień,
chcąc w ten sposób się naostrzyć. Bałam się, jednak to nie był
czas na strach. Czyjeś życie wisi na włosku a tylko ja wiem gdzie
ona jest! Więc weź się w garść kobieto! Krzyknęłam do siebie w
myślach, dając przy okazji mentalnego liścia w twarz. To mi
pomogło i wykonałam parę pewnych kroków w stronę klatki. Na
dźwięk moich kroków, odgłosy wydawane zza krat ucichły, a gdy
byłam już na wyciągnięcie ręki przy kłódce z ciemności
zaczęła formować się kobieca sylwetka. A raczej jej tułów.
Twarz ukryta była pod kapturem i jedyne co mogłam ujrzeć to jej
czerwone niczym krew oczy. Wyciągnęła w moją stronę dłoń, z której spływała czarna maź.
- Pragniesz mocy... Pragniesz siły.... Pragniesz wiedzy.... Pragniesz uratować tę dziewkę? A więc zaakceptuj mnie i wypuść...- usłyszałam ten sam melodyjny głos, który od jakiegoś czasu mówi do mnie. A więc to byłam ja sama? Lub raczej moja energia. Nie wiem, lecz nie to jest teraz ważne!
- Pragnę twojej pomocy, a nie tego byś mnie opętała. Podaruj mi moc oraz siłę i wiedzę tylko na czas uratowania jej. Gdy to zrobię i przeżyję, sama dojdę do prawdy i wtedy odpowiem ci pełną odpowiedzią czy cię akceptuje.- powiedziałam pewnie i nawet nie czekałam na jej odpowiedź. Jakbym już to wielokrotnie robiła, przysunęłam się do niej i pocałowałam ją w świeżo utworzone usta...
- Pragniesz mocy... Pragniesz siły.... Pragniesz wiedzy.... Pragniesz uratować tę dziewkę? A więc zaakceptuj mnie i wypuść...- usłyszałam ten sam melodyjny głos, który od jakiegoś czasu mówi do mnie. A więc to byłam ja sama? Lub raczej moja energia. Nie wiem, lecz nie to jest teraz ważne!
- Pragnę twojej pomocy, a nie tego byś mnie opętała. Podaruj mi moc oraz siłę i wiedzę tylko na czas uratowania jej. Gdy to zrobię i przeżyję, sama dojdę do prawdy i wtedy odpowiem ci pełną odpowiedzią czy cię akceptuje.- powiedziałam pewnie i nawet nie czekałam na jej odpowiedź. Jakbym już to wielokrotnie robiła, przysunęłam się do niej i pocałowałam ją w świeżo utworzone usta...
Byłam
cieniem, poruszającym się gdy nikt nie patrzy. Nie myślałam,
jedyne co mną rządziło to instynkt i powiewający wiatr, który z
delikatnym oddechem przyśpieszył. Byłam nicością, nie byłam
ciałem. Byłam a zarazem nie byłam duszą. Pędziłam za
przezroczystą, emitującą delikatny blask smugą. Wyczuwałam
strach, cierpienie, upokorzenie i załamanie płynące od niej. Nie
myśl, po prostu oddaj mi się całkowicie... Tylko do uratowania
jej... Tak, dokładnie. Dajmy porwać się temu prądowi..
„
Narracja trzecioosobowa”
Nagle
całe ciało zostało rozerwane na strzępy, niczym kawałki płótna.
Po chwili z każdego z tych kawałków utworzyła się postać małego
czarnego kota i każdy z nich uciekł w inną stronę. Nasłuchiwali
, węszyły, polowały. Dla zwykłego człowieka były
niedostrzegalne a dla demona, niewyraźnym cieniem, który nigdy nie
przykuwa niczyjej uwagi. W ciągu kilku sekund wszystkie kawałki
ciała dziewczyny złączyły się w całość, ponieważ ich zadanie
zostało wykonane. Szatynka rozejrzała się dokładnie po otoczeniu.
Dobrze znała to miejsce i trochę się obawiała. „ Dobra, muszę
się pośpieszyć. Jeśli mój instynkt mnie nie myli, to mamy góra piętnaście minut, nim moja wizja się rozpocznie.” powiedziała
sama do siebie, po czym podbiegła w stronę płaczącej Kate.
Wyciągnęła w jej stronę dłoń i delikatnie pogłaskała po
włosach, czym poinformowała dziewczynę o swojej obecności. Ta
spojrzała na nią cała zapłakana oraz zasmarkana. Szatynka szybko
podała jej paczkę chusteczek, które jakimś sposobem miała przy
sobie.
- Cco ty tu robisz Karp?
- Ja? Przyszłam po pewną, niesamowitą dziewczynę, która płacze w samotności. Chodź Kate. Niedługo mamy spotkanie, a chyba nie chcesz mieć tak samo jak ja z Hinatą dodatkowych treningów oraz sprzątania całego szkolnego ogrodu, co?- spytała kucając przed nią i uśmiechając łagodnie. Wiedziała co robi. Manipulowała. Lecz wiedziała iż robi to w dobrej sprawie.
- Nie brzydzisz się?- wypaliła nawet na nią nie patrząc, czym przerwała jej starania.
- Czego?
- Tego iż jestem lesbijką. A co jeśli bym się w tobie zakochała?
- Wcale a wcale. Jakbyś nie zauważyła to przyjaźnie się z gejem i lesbą. A co do tego drugiego to byłabym uradowana iż darzysz mnie takim uczuciem, lecz musiałabym odmówić. Mam kogoś kogo kocham i nie chce go zdradzać oraz kłopotać. Tak samo jest z tobą. A teraz chodźmy. Pokaż temu jełopowi, który cię rzucił iż popełnił największy błąd w swoim życiu.- puściła do niej oczko, chwyciła zza dłoń i podniosła wraz ze sobą. Dyskretnie się rozejrzała i zabluźniła cicho pod nosem. Miały mało czasu.
- Kate czy byłabyś taka dobra i kryła mnie przez półgodziny? Przypomniałam sobie iż miałam coś zebrać dla Hinaty, aby go trochę pownerwiać.
- Nie zgubisz się? Przecież jesteś tu dopiero pierwszy raz.- ta zaśmiała się radośnie, zawiał w tym samym momencie delikatny wiatr, który porwał jej włosy wraz z liśćmi, przez co dziewczyna wyglądała niczym nimfa leśna.
- Nie, nie zgubie się. Tak się składa iż jesteśmy w okolicy mojego starego domu, więc znam te lasy lepiej niż ktokolwiek inny.- powiedziała, czym przekonała z użyciem przekonującego uśmiechu. Kate jakby pociągana za sznurki niczym marionetka, udała się szybkim krokiem, wręcz biegiem w stronę obozu. Ania znowu przymknęła powieki, wsłuchiwała się w odgłosy lasu. Słyszała głosy ze strony obozu oraz potknięcie, zapewne Kate o korzeń, będący na granicy bariery jak i krzyk ich wychowawcy na nią. Uśmiechnęła się sama do siebie, otwierając oczy i poprawiając włosy, które po chwili związała w szybkiego kucyka.
- Czas na show.- powiedziała sama do siebie po czym puściła się biegiem w stronę opuszczonego szpitala, gdzie czekała ją randka z przeznaczeniem....
- Cco ty tu robisz Karp?
- Ja? Przyszłam po pewną, niesamowitą dziewczynę, która płacze w samotności. Chodź Kate. Niedługo mamy spotkanie, a chyba nie chcesz mieć tak samo jak ja z Hinatą dodatkowych treningów oraz sprzątania całego szkolnego ogrodu, co?- spytała kucając przed nią i uśmiechając łagodnie. Wiedziała co robi. Manipulowała. Lecz wiedziała iż robi to w dobrej sprawie.
- Nie brzydzisz się?- wypaliła nawet na nią nie patrząc, czym przerwała jej starania.
- Czego?
- Tego iż jestem lesbijką. A co jeśli bym się w tobie zakochała?
- Wcale a wcale. Jakbyś nie zauważyła to przyjaźnie się z gejem i lesbą. A co do tego drugiego to byłabym uradowana iż darzysz mnie takim uczuciem, lecz musiałabym odmówić. Mam kogoś kogo kocham i nie chce go zdradzać oraz kłopotać. Tak samo jest z tobą. A teraz chodźmy. Pokaż temu jełopowi, który cię rzucił iż popełnił największy błąd w swoim życiu.- puściła do niej oczko, chwyciła zza dłoń i podniosła wraz ze sobą. Dyskretnie się rozejrzała i zabluźniła cicho pod nosem. Miały mało czasu.
- Kate czy byłabyś taka dobra i kryła mnie przez półgodziny? Przypomniałam sobie iż miałam coś zebrać dla Hinaty, aby go trochę pownerwiać.
- Nie zgubisz się? Przecież jesteś tu dopiero pierwszy raz.- ta zaśmiała się radośnie, zawiał w tym samym momencie delikatny wiatr, który porwał jej włosy wraz z liśćmi, przez co dziewczyna wyglądała niczym nimfa leśna.
- Nie, nie zgubie się. Tak się składa iż jesteśmy w okolicy mojego starego domu, więc znam te lasy lepiej niż ktokolwiek inny.- powiedziała, czym przekonała z użyciem przekonującego uśmiechu. Kate jakby pociągana za sznurki niczym marionetka, udała się szybkim krokiem, wręcz biegiem w stronę obozu. Ania znowu przymknęła powieki, wsłuchiwała się w odgłosy lasu. Słyszała głosy ze strony obozu oraz potknięcie, zapewne Kate o korzeń, będący na granicy bariery jak i krzyk ich wychowawcy na nią. Uśmiechnęła się sama do siebie, otwierając oczy i poprawiając włosy, które po chwili związała w szybkiego kucyka.
- Czas na show.- powiedziała sama do siebie po czym puściła się biegiem w stronę opuszczonego szpitala, gdzie czekała ją randka z przeznaczeniem....
„ Amu”
Denerwowałam
się, bo nigdzie nie mogłam znaleźć swojego telefonu, a przecież
miał napisać do mnie Ikuto! Westchnęłam. Ładny mi shinigami,
który nie potrafi znaleźć swojego telefonu! Nagle dostałam
olśnienia. Wyciągnęłam dłoń w stronę łóżka, a raczej pod
poduszkę i już go miałam! Jaka ja mądra jestem! No to skoro
znalazłam swoją zgubę to zadzwonię do mojego kocurka i.. Zaraz
chwila. Wiadomość od Anki i to półgodziny temu? Szybko ją
otworzyłam i wybiegłam z domku po drodze potrącając kogoś z
klasy A. Jednak nie to było teraz ważne. Nie napisałaby aby
nauczyciele włączyli stan gotowości, gdyby to czegoś nie
znaczyło. Rozejrzałam się i ujrzałam naszego wychowawcę jak drze
się na Kate. Podbiegłam do niego, w tym samym czasie co Toyoi. Jak
dobrze się składa!
- Sensei! Niech mnie sensei posłucha! Trzeba włączyć stan gotowości. Toyoi-senpai mógłbyś pokazać Sera-senseiowi rysunek, który dała ci Ania?
- Skąd ty.. Ale masz rację. Proszę. Czy nie wygląda on dość znajomo?- spytał przekazując mu rysunek a my patrzyłyśmy na nauczyciela, którego wyraz twarzy zmienił się w ciągu dwóch sekund.
- Toyoi-san upewnij się iż wszyscy uczniowie są w sali na spotkaniu. Taylor ty wraz z Aizawą poinformujecie tylko dyskretnie strażników o użyciu kodu piątego. A teraz niech ktoś mi powie gdzie jest Karp. Muszę wypytać ją o ten rysunek..
- Jej jeszcze nie ma sensei. Poprosiła mnie abym przyszła przed nią bo chciała chwilę posiedzieć samej i coś pozbierać dla Ooaki-kuna. Ale mówiła iż to jej rodzinne strony i iż się nie zgubi!
- Rozumiem. Dziękuje iż mi o tym powiedziałaś. Idźcie na spotkanie, resztą zajmę się osobiście. Toyoi-san proszę na chwilę ze mną.- poprosił go i ruszyli w tylko im znaną stronę. A ja spojrzałam na Kate i ruszyłyśmy wykonać polecenie nauczyciela. Wyciągnęłam telefon i próbowałam zadzwonić do tej idiotki, jednak nie odbierała. Kurwa Anka gdzie ty jesteś?!
- Sensei! Niech mnie sensei posłucha! Trzeba włączyć stan gotowości. Toyoi-senpai mógłbyś pokazać Sera-senseiowi rysunek, który dała ci Ania?
- Skąd ty.. Ale masz rację. Proszę. Czy nie wygląda on dość znajomo?- spytał przekazując mu rysunek a my patrzyłyśmy na nauczyciela, którego wyraz twarzy zmienił się w ciągu dwóch sekund.
- Toyoi-san upewnij się iż wszyscy uczniowie są w sali na spotkaniu. Taylor ty wraz z Aizawą poinformujecie tylko dyskretnie strażników o użyciu kodu piątego. A teraz niech ktoś mi powie gdzie jest Karp. Muszę wypytać ją o ten rysunek..
- Jej jeszcze nie ma sensei. Poprosiła mnie abym przyszła przed nią bo chciała chwilę posiedzieć samej i coś pozbierać dla Ooaki-kuna. Ale mówiła iż to jej rodzinne strony i iż się nie zgubi!
- Rozumiem. Dziękuje iż mi o tym powiedziałaś. Idźcie na spotkanie, resztą zajmę się osobiście. Toyoi-san proszę na chwilę ze mną.- poprosił go i ruszyli w tylko im znaną stronę. A ja spojrzałam na Kate i ruszyłyśmy wykonać polecenie nauczyciela. Wyciągnęłam telefon i próbowałam zadzwonić do tej idiotki, jednak nie odbierała. Kurwa Anka gdzie ty jesteś?!
„Ania”
Zatrzymałam
się tuż przed wejściem. Do mojej głowy wracały wspomnienia,
jakie miałam z tym miejscem oraz coś jeszcze. Widziałam wszystkie
sceny z moich wizji. Pokój, korytarz, dach. I mroczny. Mimowolnie po
moich plecach przeszły ciarki, lecz nie mogłam pozwolić sobie na
chwilę słabości. Skoro postanowiłam iż ocalę Kate, będę to
robić, puki tego nie wypełnię, nie ważne jakim kosztem. Mogę
umrzeć, lecz nie później niż ten pieprzony mroczny... Dobra,
Zenki mówił iż ten kogo narysowałam nazywany jest marionetkarzem.
Ta nazwa coś mi mówi, oprócz tego iż jest mrocznym III kategorii!
Skup się! Wzięłam głęboki wdech, wyciszając swój umysł a po
chwili już wiedziałam. Jego siła czerpała się z krzyku
wydobywanego ze swoich ofiar, dlatego wtedy w mojej wizji gdy
krzyczałam czułam jak powoli odchodzą ze mnie wszystkie siły.
Czyli wystarczy iż nie będę krzyczeć? Przecież tak się nie da!
Nie kiedy jakiś psychol wbija ci się w twoje ciało i chce byś
krzyczała! To tak, jakbym była Bellą, która stała twarzą w
twarz z Jamesem i nie chciała krzyczeć, by nie ranić Edwarda.
Lecz nie mogłam, się teraz poddać. Dałam sobie z liścia i
ruszyłam przed siebie. Na całe szczęście wiedziałam iż nie
jestem sama. Czułam dalej tę nieznaną a zarazem znajomą obecność,
tego co we mnie tkwiło i to dawało jakieś poczucie bezpieczeństwa.
Ruszyłam przed siebie, skupiając się na swojej przyszłości.
Przynajmniej próbowałam, bo i tak po raz kolejny mi to nie wyszło.
Powoli ruszyłam do przodu, znów wyobrażając sobie tą ciemność,
gdzie była ONA. Tym razem nic nie powiedziała a ja znów
wiedziałam co mam zrobić...
„ Narracja
trzecioosobowa”
Muzyka
Muzyka
Dziewczyna
otworzyła oczy a ich białka były wypełnione czerwienią krwi
natomiast źrenice miały dziki wyraz oraz czarne tęczówki a
zamiast źrenic przez całą tęczówkę przebiegały czerwone żyły.
Teraz jedyne co widziała to wizję przyszłości oraz wymieszane z
nią jej ruchy i teraźniejszość. To było niczym nachodzenie na
siebie różnych warstw zdjęć o różnej przeźroczystości. Pewnym
ruchem otworzyła zardzewiałe drzwi i zanurzyła się w ciemności.
Nie czuła strachu, niepewności czy lęk. Nie, jedyne co czuła to
pewność iż chce kogoś zabić. Widziała co się stanie gdy skręci
w lewo, co gdy ruszy prosto a jedyna bezpieczna droga to była w
prawo. Ruszyła biegiem w odpowiednią stronę a chwilę później
przebiegła przez ścianę, a raczej jej ciało stało się cieniem i
niczym cień przemierzała cały budynek aż GO znalazła. Jej ciało
powróciło do swojego pierwotnego kształtu, czym wróciła jego uwagę na sobie. Spomiędzy jego zębów wydobył się przeraźliwy
oraz przypominający odpalającą piłę mechaniczną warkot. Ona
jedynie spogląda na niego a jej usta wykrzywiają się w dzikim
uśmiechu, mówiącym o wyzwaniu go na pojedynek o terytorium.
Marionetkarz, szykuje swoje „ nici” do oplątania i zawładnięcia
jej ciałem, lecz gdy miały wbić się w jej układ nerwowy oraz
każdy istotny punkt ciała, zostały przecięte za pomocą czarnego
pnącza. Jego „oczy” przyjrzały się uważniej dziewczynie i z
warknięciem ruszył do ataku. A ona, z uśmiechem na ustach
czeka....
„ Hinata”
Siedziałem
w kącie sali a wraz ze mną Saizo, Isanami, Amu i Kate. Amerykanka
mówiła nam dokładnie chyba po raz setny co zdarzyło się nim nie
rozłączyła się a Anką.
- Nie mówisz nam prawdy Kate.- wyszeptała Amu, przyglądając się jej uważnie. Była mocno wkurzona, nie na dziewczynę tylko na samą siebie i Karp bo nie może zobaczyć co się z nią dzieje. Ja też byłem na słowianeczkę mega wkurwiony, ale i na siebie. Kurwa czemu nie byłem przy niej?! Czemu nie mogłem jej znaleźć... Zaraz, zaraz. W mojej głowie pojawił się ryzykowny, ale możliwy do realizacji plan. Szybko rozejrzałem się czy nikt nie wraca na nas uwagi, po czym dotknąłem każdego z nich. „ Mam plan jak odnaleźć Ankę. Ale musimy się wymknąć. Stary numer z toaletą?”, przekazałem im w myślach, na co każdy przytaknął. Spojrzałem na Isanami oraz Amu. Zamrugały dwa razy, więc mogliśmy przejść do dalszej części. „ Kate, gdy dziewczyny będą rozmawiały ze strażnikami, ty przeprowadzisz mnie i Saizo poza budynek. Spotykamy się przy domku Kate.”. Dziewczyny wstały i udały się do strażników, natomiast Kate przysunęła się bliżej nas. Chwyciła nasze dłonie, a ja nie spuszczałem spojrzenia z dziewczyn. Właśnie rozmawiały ze strażnikami i jakoś ich przekonywały by ich wypuścili. Z miny Saizo, wywnioskowałem iż się udało. Teraz kolej na Kate. Dziewczyna, zamknęła oczy a po chwili zapadliśmy się pod ziemie. Dosłownie! Całe szczęście, że nie krzyknęliśmy bo byłoby po całym planie. Chwilę później wynurzyliśmy się i byliśmy w ich domku. Dziewczyn jeszcze nie było, więc mogłem działać. Jednak nie ma to jak być w połowie wilkołakiem. Odnalazłem torbę brunetki, wkładając do jej środka twarz i zapamiętując jej woń. Chwilę później wynurzyłem głowę a w pomieszczeniu byli już wszyscy. Spojrzałem znacząco na Isanami, ta szybko otoczyła nas ognistymi nićmi, które nie puszczą oraz nic nam nie zrobią, natomiast nas ochronią. Kate za ich pomocą wciągnęła nas wszystkich pod ziemię, a gdy się wyłoniliśmy znajdowaliśmy się pod wielkim dębem, a kawałek dalej rozpoczynała się polana. Zaciągnąłem się i wiedziałem iż to tu się rozdzieliły. Spojrzałem na ducha, a ona patrzyła się w swoje nogi. Amu poklepała dziewczynę po ramieniu, coś do niej szepcząc, jednak nie skupiałem się na tym. Moim zadaniem było odnaleźć Anie. Usiadłem na ziemi, zamknąłem oczy i próbowałem się wyciszyć. Po chwili słyszałem wszystko. Bicia serc moich przyjaciół, pulsującą w ich żyłach krew, spływający pot, pocieranie ich ciał i całą resztę, lecz to czego szukałem znajdowało się znacznie dalej. Skupiłem się jeszcze bardziej i po niespełna, dłużącej się minucie usłyszałem, przyśpieszone bicie serca, spowodowane adrenaliną oraz charakterystyczny odgłos ciała. Warknąłem, bo wiedziałem do kogo on należał. Mroczny, a dokładniej Marionetkarz. Szybko wstałem i bez słowa udałem się na północny- wschód, tam gdzie była brunetka. W myślach przekazałem wszystko czego się dowiedziałem i dowiadywałem. Walczyła, lecz nie mogłem mieć pewności czy wygrywa. Przyśpieszyłem a jedyne o czym marzyłem to to by przeżyła...
- Nie mówisz nam prawdy Kate.- wyszeptała Amu, przyglądając się jej uważnie. Była mocno wkurzona, nie na dziewczynę tylko na samą siebie i Karp bo nie może zobaczyć co się z nią dzieje. Ja też byłem na słowianeczkę mega wkurwiony, ale i na siebie. Kurwa czemu nie byłem przy niej?! Czemu nie mogłem jej znaleźć... Zaraz, zaraz. W mojej głowie pojawił się ryzykowny, ale możliwy do realizacji plan. Szybko rozejrzałem się czy nikt nie wraca na nas uwagi, po czym dotknąłem każdego z nich. „ Mam plan jak odnaleźć Ankę. Ale musimy się wymknąć. Stary numer z toaletą?”, przekazałem im w myślach, na co każdy przytaknął. Spojrzałem na Isanami oraz Amu. Zamrugały dwa razy, więc mogliśmy przejść do dalszej części. „ Kate, gdy dziewczyny będą rozmawiały ze strażnikami, ty przeprowadzisz mnie i Saizo poza budynek. Spotykamy się przy domku Kate.”. Dziewczyny wstały i udały się do strażników, natomiast Kate przysunęła się bliżej nas. Chwyciła nasze dłonie, a ja nie spuszczałem spojrzenia z dziewczyn. Właśnie rozmawiały ze strażnikami i jakoś ich przekonywały by ich wypuścili. Z miny Saizo, wywnioskowałem iż się udało. Teraz kolej na Kate. Dziewczyna, zamknęła oczy a po chwili zapadliśmy się pod ziemie. Dosłownie! Całe szczęście, że nie krzyknęliśmy bo byłoby po całym planie. Chwilę później wynurzyliśmy się i byliśmy w ich domku. Dziewczyn jeszcze nie było, więc mogłem działać. Jednak nie ma to jak być w połowie wilkołakiem. Odnalazłem torbę brunetki, wkładając do jej środka twarz i zapamiętując jej woń. Chwilę później wynurzyłem głowę a w pomieszczeniu byli już wszyscy. Spojrzałem znacząco na Isanami, ta szybko otoczyła nas ognistymi nićmi, które nie puszczą oraz nic nam nie zrobią, natomiast nas ochronią. Kate za ich pomocą wciągnęła nas wszystkich pod ziemię, a gdy się wyłoniliśmy znajdowaliśmy się pod wielkim dębem, a kawałek dalej rozpoczynała się polana. Zaciągnąłem się i wiedziałem iż to tu się rozdzieliły. Spojrzałem na ducha, a ona patrzyła się w swoje nogi. Amu poklepała dziewczynę po ramieniu, coś do niej szepcząc, jednak nie skupiałem się na tym. Moim zadaniem było odnaleźć Anie. Usiadłem na ziemi, zamknąłem oczy i próbowałem się wyciszyć. Po chwili słyszałem wszystko. Bicia serc moich przyjaciół, pulsującą w ich żyłach krew, spływający pot, pocieranie ich ciał i całą resztę, lecz to czego szukałem znajdowało się znacznie dalej. Skupiłem się jeszcze bardziej i po niespełna, dłużącej się minucie usłyszałem, przyśpieszone bicie serca, spowodowane adrenaliną oraz charakterystyczny odgłos ciała. Warknąłem, bo wiedziałem do kogo on należał. Mroczny, a dokładniej Marionetkarz. Szybko wstałem i bez słowa udałem się na północny- wschód, tam gdzie była brunetka. W myślach przekazałem wszystko czego się dowiedziałem i dowiadywałem. Walczyła, lecz nie mogłem mieć pewności czy wygrywa. Przyśpieszyłem a jedyne o czym marzyłem to to by przeżyła...
„ Narracja
trzecioosobowa”
Dziewczyna
zwinnie unikała ciosów napastnika, co jakiś czas samej je zadając.
Uciekała, lecz nie ze strachy. To była jej strategia. Musiała
dostać się na dach, bo widziała iż tam uda jej się go zabić.
Lecz musiała być precyzyjna, nie mogła pozwolić sobie na żadne
nie powodzenie. Nagle przed jej oczami ukazała się nowa wizja
przyszłości. A w niej ujrzała martwe ciało Hinaty oraz
rozszarpywane powoli ciało Amu i Kate. Nic nie zrobiłaś, nie
przerwałaś biegu, ani też nie przeszedł po twoim ciele dreszcz
niepokoju. Jedynie przyśpieszyłaś, zaprowadzając go na dach. Tam
raptownie się zatrzymujesz i ustawiasz się w pozycji obronnej.
Czekała, nasłuchiwała i spoglądała w przyszłość. Nie musiała
długo czekać, po chwili spod ziemi wyłoniły się ludzkie kości,
które chciały obtoczyć się naokoło twojego ciała. Automatycznie
twoje ciało otoczyły czarne macki, broniąc i niszcząc broń
mrocznego. Odskakujesz w bok, a na twoim miejscu pojawia się
marionetkarz. W twoim ciele buzowała adrenalina i wielka ochota
zabicia go, dla samej zabawy. Uśmiechasz się morderczo, odsłaniając
swoje kły i ruszasz na niego w tym samym momencie co on. W tym samym
czasie w ich stronę kierowały się dwie grupy osób. Pierwszą byli
jej przyjaciele, którzy martwili się o nią i podążając zza
nosem Hinaty odnaleźli opuszczony szpital. Drugą natomiast był
wasz wychowawca, dwóch strażników oraz Zenki, który obawiał się
wszystkiego. Obie grupy natknęły się na siebie właśnie przed
wejściem. Sera-sensei miał już zadać im pytanie co tu robią, gdy
do ich uszu doszedł przeraźliwy krzyk. A po chwili z dachu spadły
dwa ciała. Pierwsze to było ciało mrocznego natomiast drugie było
ciało dziewczyny. Mroczny nie żył a dziewczyna straciła
przytomność. Od razu przy niej pojawił się Zenki, który uchronił
jej ciało przed zetknięciem z ziemią. Szybko sprawdził jej puls i
odetchnął z ulgą, gdy go wyczuł. Wzmocnił swój chwyt a po chwili
z jego pleców wyłoniły się skrzydła. Spojrzał na dorosłych a
chwile później na nastolatków.
- Zabieram ją, a wy chodźcie tu. Zabiorę was.- powiedział zimnym, tonem nieznoszącym sprzeciwu. Ci podeszli do niego, a ten otulił ich swoimi skrzydłami i przeniósł do gabinetu pielęgniarki. Kobieta spojrzała na nich a gdy ujrzała nieprzytomną dziewczynę nakazała ją położyć a reszcie wyjść. Toyoi nic nie powiedział, tylko wygonił pozostałych. „ No to teraz zacznie się istna zabawa-piekło.” pomyślał tengu opierając się o drzwi do pomieszczenia...
- Zabieram ją, a wy chodźcie tu. Zabiorę was.- powiedział zimnym, tonem nieznoszącym sprzeciwu. Ci podeszli do niego, a ten otulił ich swoimi skrzydłami i przeniósł do gabinetu pielęgniarki. Kobieta spojrzała na nich a gdy ujrzała nieprzytomną dziewczynę nakazała ją położyć a reszcie wyjść. Toyoi nic nie powiedział, tylko wygonił pozostałych. „ No to teraz zacznie się istna zabawa-piekło.” pomyślał tengu opierając się o drzwi do pomieszczenia...
~* ~
Witam, was moi kochaniu czytelnicy. Co tam u was słychać? Mamy piękny maj, my czujemy tę przyjemną atmosferę zbliżających się wakacji a my pragniemy już zakończyć tegoroczną edukację.... Jak zawsze mam nadzieje iż notka wam się spodoba i proszę o komentarze z waszymi opiniami. A w prezencie, oko Anki :P
Witam, was moi kochaniu czytelnicy. Co tam u was słychać? Mamy piękny maj, my czujemy tę przyjemną atmosferę zbliżających się wakacji a my pragniemy już zakończyć tegoroczną edukację.... Jak zawsze mam nadzieje iż notka wam się spodoba i proszę o komentarze z waszymi opiniami. A w prezencie, oko Anki :P
OK, przeczytałam wszystkie 11 rozdziałów - genialne, zakochałam się! Czemu nie ma więcej ;(
OdpowiedzUsuńOd początku cała ta sytuacja wydawała mi się dość absuralna. Umarli jej rodzice, zadzwoniła do niej ciocia, ale i tak Ania została sama. Wszędzie pełno wizji i w sumie nie wiedziałam o co chodzi. Ale czuć było tą grozę, że za chwilę coś się wydarzy... ^^
I tak czytałam dalej i dalej. Od początku mnie intrygowało dlaczego Zenki chce, żeby Ania została jego żoną? Tak bez powodu pojawil się jej w snach i to sobie wymyślił? Wątpię. Mam takie przeczucie, że ten wypadek jej rodziców to nie przypadek. Czekam aż to w końcu się wyjaśni :)
Z rozdziału na rozdział było coraz ciekawiej. Po cichu liczyłam, że w końcu Ania poczuje do niego coś wiecej, albo że odkryje jakaś jego większą tajemnicę.
Myślałam, że ta zmiana narracji co chwile będzie dość chaotyczna, ale nie i na prawdę dobrze mi się czytało.
Proszę nie rób długiej przerwy bo już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! "No to teraz zacznie się istna zabawa-piekło" mmmm czekam :D Relacje Zenki-Ania są genialne, niech coś się w końcu wyjaśni :D Chyba że zaplanowałaś inaczej rozwój fabuły, będę czekać z niecierpliwością ^^
Przeszłość Ani jest równie tajemnicza... jej były, ten gwałt i wszystko wszystko. Wow! Fajnie ze coś takiego wymyśliłaś.
Ślę wenę i juz nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Koniecznie dodaj go na rejerst blogów. To stamtąd trafiłam na twojego bloga i myślę, że wtedy więcej osób go zobaczy :)
Bardzo się ciesze iż ci się spodobało moje opowiadanie i jestem zachwycona iż się w tym zakochałaś. Twoje słowa bardzo mnie ucieszyły i pomogły w chwili zwątpienia czy moje opowiadanie się podoba.
UsuńCóż co do tej jego intrygi to musisz troochę poczekać by się o tym dowiedzieć, bo jeszcze trochę się naczekasz. No nic nie mogę powiedzieć, bo bym za dużo wygadała..
Postaram się jak najszybciej coś napisać i wstawić, bo muszę parę rzeczy dopisać.
Ciesze się iż podoba ci się ich relacja oraz cały pomysł.
Bardzo ci dziękuje. Bardzo się przyda.